Lubię marzyć o zmroku
kiedy się zima wypełni
zamieć się rwie od obłoku
i biel się szarością przyciemni
|
Wieczór swe zjawy przywoła
nakreśli im różne postacie
widzę już kształty chochoła
i inne, których nie znacie
|
Las ma twarz całą zamgloną
zapada w nocne odmęty
jakby za dziwną zasłoną
w przestrzeń bezkresną zaklęty
|
Nad miastem łuna świetlista
szare mroczyska oświeca
to znów gdzieś kula ognista
malutkie światełka roznieca
|
Niebo jest takie tajemne
wieczorne cienie nieśmiałe
horyzont ginie gdzieś sennie
i moje marzenia te małe
|
Edward Jędrzejuk - XII/2001
|