Środa
19.11.2008
nr 324 (1207 )
ISSN 1734-6827

Hyde Park Corner



Temat: polowanie na łosie w Kanadzie

Autor: Jozef Starski  godzina: 02:10
Ja w tym roku, m-c temu miałem szczeście w nieszczęściu lub coś koło tego. Mianowicie nie mając odstrzału na byka, to polowałem razem z moimi klubowymi kolegami w czasie bukowiska - na łosie - ale można było strzelać tylko łoszaki (bo nikt z nas nie wylosował odstrzału na byka). Przez tydzień czasu, kilkunastu myśliwych nic nie strzeliło i wróciło do domu "na czysto" . Któregoś dnia, w czasie tego polowania, tak dla zabawy i wypróbowania swoich umiejętności - zacząłem wabić byka. Po trzecim zawabieniu pojawiło się pod moja ambonką dwóch chętnych na seks...Jeden, duży byk z urwanym jednym porożem i drugi statysta z całkiem niezłym porożem, choć trochę mniejszym. Do najbliższego miałem dwadzieścia parę kroków. Bawiłem się z nimi w ciuciubabkę, wabiąc krótko od czasu do czasu i podziwiałem ich chęć odszukania tej tak kuszącej klempy...Po pół godzinie takiej zabawy, miałem tego już dość tego, bo nie mogłem dłużej wysiedzieć w bezruchu na prymitywnej wysiadce, a i szkoda było mi tych "facetów'... Zywyłem jak wilk i to już wystarczyło aby po nich pozostł tylko ...szum drzew. Po godzinie czasu opuściłem moje gniazdo na drzewie, sprawdziłem tropy tych byków i udałem się do kolegi na sąsiedniej wysiadce oddalonnej ok. 350 metrów. Idąc cicho, doszedłem do drzewa na którym siedział mój kolega-sąsiad. Już z daleka widziałem jak mocno trzyma w ręku broń gotową do strzału i wcale mnie nie zauważa...Zagwizdałem...Kolega zszedł z ambonki i opowiedział mi co słyszał, że najpierw był mój wab, ale póżniej - mówi - coś się do cholery wydarzyło bo usłyszał nagle wycie wilka. Był pewny, że przywabiłem łosia ale też i wilka. Wyjaśniłem mu, że tego wilka widzi właśnie przed sobą... Mówiąc szczerze, sam jeszcze nie strzeliłem łosia byka. Tak się składało, że nie dopisywało szczęście, albo odtstępowałem taką szansę komuś z Polski. W kanadyjskiej puszczy strzelenie łosią nie jest problemem, bo to duży zwierz, ale znaleźć go, to tak jak szukać igły w stogu siana. Można go wabic, tak jak to robiłem na początku bukowiska, w innym miejscu polując przez dwa tygodnie z kuszą, ale nic z tego. Jeśli nie ma go w pobliżu, to nic sie na to nie poradzi, nie uda sie wabienie. Nadzieja to największy przyjaciel myśliwego...W czasie wspomnianego wyżej polowania na łosie...widziałem ładnego na strzał byka jelenia wirginijskiego, a te dwa cielaczki to miałem tak blisko, że mogłem je prawie pogłaskać...Dwa tygodnie póżniej, czyli w ubiegłym tygodniu, przez cały tydzień polowania, nawet nie ujrzałem sierści z jelenia...Inni koledzy mieli trochę większe szczęście. Żegnam się z nadzieją na lepsze szczęście w polowaniu na jelenie wirginijskie w przyszłym tygodniu, na które już jutro przylatują do Kanady niektórzy forumowicze z "Tadysem" na czele...Nadzieja, to nie tylko matka głupich, ale także pocieszycielka myśliwych... ...A ta klempa na filmie to zapewnie chciała się podrapać strzałą po swędzących chrapach...Fajnie ujęcie. Gratulacje dla kamerzysty. Darz Bór - Joe

Autor: Kocisko  godzina: 10:40
Witaj Joe!!! Nie odzywam się bo walczę z operatorem mojej poczty-nie działa!!!! JAk tylko coś wywalczę odezwę się.

Autor: Szu_Ja  godzina: 14:11
Witam, piekny film!!!!!! tak wlasnie powinno wygladac polowanie DB