Piątek
30.03.2012
nr 090 (2434 )
ISSN 1734-6827

Hyde Park Corner



Temat: Pieski

Autor: wyżlarz  godzina: 09:00
Właśnie jestem po dyskusji na ten temat z koleżankami z pracy. Porażające jest jedno. Ludzie mają w tym temacie MENTALNOŚĆ KALEGO. Dowiedziałem sie bowiem, że dla nich nie są istotne straty w przyrodzie. Istona jest własna wygoda i koronny argument - musi się wybiegać, a ja nie ma m czasu i ochoty za nim (psem/kotem) łazić. Jeżeli w paszczęce psa/kota ginie zwierzyna to uznają o za mała stratę i "naturalną selekcję". Twierdzą także, że jesli mają wybrać wygodę psa/kota a bezpieczeństwo zwierzyny to wybierają to pierwsze. Kolejnym argumentem jest to, że ja jako myśliwy nie jestem wiearygodny, choćbym nie wie ile zrobił dla ochrony gatunków dziko żyjących, bo poluję. Zadziwiające jest także przekonanie graniczące z pewnością i to mówine wprost w oczy, że każdą sprawę w sądzie przegramy, "bo nas nie lubią" - i to kwitowane śmiechem. To jest walka z wiatrakami. W tej kwestii tylko prywatny właściciel polowania może coś zrobić, choć wiem, że ja juz wówczas bym nie miał możliwości polowania.

Autor: kargulek  godzina: 09:08
Musi się wybiegać.... to biega. (www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/article?AID=/20120329/POWIAT0113/120328482)

Autor: Alej.....  godzina: 09:38
No cóż. Nie każdy jest leśniczym, że psa wybiegać może w robocie.

Autor: Abschuss  godzina: 09:46
Wyzlarz zapewniam Cie, ze bys polowal. DB

Autor: wyżlarz  godzina: 09:48
Alej, tu nie chodzi tylko o kwestię wybiegania. Ludzie , z którymi rozmawiam mówią wprost, że będą puszczać luzem, bez nadzoru, bo taki maja kaprys i goooowno im zrobią. I wiesz co? Mają rację.... Abschuss, wydaje mi się, że byłoby to poza moim zasięgiem finansowym. Wielekrotnie było to wałkowane.

Autor: Sylwek76  godzina: 09:50
ad. Wyżlarz Myślę, ten facet coś jednak w tej sprawie zrobi.

Autor: wyżlarz  godzina: 09:54
Oby.... Może kogoś to uratuje. Odkąd pamiętam, to przez wioski ciężko było bez kija przejśc wieczorem. Wyprawa rowerem to było "kozakowanie". Dodam, że z psami jestem obyty, równiez z tymi układanymi do służb i niejednego już "na rękaw" przyjąłem (taki pies jest jednak przewidywalny i pod kontrolą przewodnika). Jednak kto lubi być podskubywany przez wylatujące z obejścia kundle?

Autor: Abschuss  godzina: 09:57
Jesli teraz polujesz, to wtedy tym bardziej. Nie mowie tu o drogiej zwierzynie trofealnej. Cos o tym wiem. Ludziska nie widzieli dobrze zagospodarowanego obwodu lowieckiego i nie zdaja sobie sprawy ile rak do pracy potrzeba. DB

Autor: Sylwek76  godzina: 10:01
Mało tego, my myśliwi możemy tez "coś" zrobić. Mianowicie dowiedziawszy się o przypadku zagryzienia przez psa dziko żyjącego zwierzęcia zgłosić na piśmie o ukaranie właściciela ekwiwalentem za bezprawne pozyskanie (zagryzienie) zwierzaka. A to nie są małe pieniądze! Paragraf 1 i 2 Rozporządzenie Ministra Srodowiska... (isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU20051160981) Do wysokości ekwiwalentu + 20% (pozyskanie w sposób inny niż broń palna) Darz Bór!

Autor: Kocisko  godzina: 10:54
wyżlarz Nie przejmuj się tego typu wypowiedziami jak koleżanek z pracy. Niech puszczają te psy a ty po prostu to zgłaszaj gdzie trzeba. Każdy jest kozak dopóki nie popadnie w konflikt z prawem i nie zaczną mu ciągać doopska oraz czyścić portfel.Jedna taka akcja i głupie uśmieszki znikną z buzi. Sądzę że Abschuss ma sporo racji. Mam w Germanii dobrego kolegę który moze bidy tam nie klepie ale milionerem nie jest. Poluje jak "stały gość" u kolegi dzierżawiącego łowisko. W zamian za wszelkie prace świadczone na rzecz tego łowiska.Jego znajomość tematu i fachowość została odpowiednio doceniona. Oczywiście nie jest to polowanie do jakiego wielu u nas przywykło polując w obwodach gdzie strzela się setki sztuk grubego zwierza ale na kozły, dziki oraz drobnicę poluje bez problemu.

Autor: skaflok  godzina: 13:31
Kocisko Teoretycznie masz rację pisząc: "Niech puszczają te psy a ty po prostu to zgłaszaj gdzie trzeba." A jak to wygląda w praktyce? W sąsiedniej dzielnicy pies wyskoczył z posesji i pogryzł chłopaka. Może nie zbyt mocno, ale chłopak był sercowy i wylądował w szpitalu. Oczywiście sprawa zgłoszona gdzie trzeba i jak na razie efekt jest taki, że Policja i Straż Miejska wlepia mandat za mandatem, ale......Teraz muszę posłużyć dowcipem. "Noc, chodzi facet wkoło latarni. Spotyka go kumpel: co robisz? Szukam portfela. A tu zgubiłeś? Nie, ale tylko tutaj jest widno." W mojej dzielnicy jest coś co się nazywa Park Miejski Lisiniec. Lasek, łączki, trzcinowiska, glinianki. Bywają tam sarny, zające, bażanty, kaczki, słonki, grzywacze, kuny, lisy a czasem i dzik się trafi. Przyjeżdżają tu ludzie z psami z najodleglejszych dzielnic Częstochowy. Regularnie odwiedza to miejsce ze 100 osób z psami najróżniejszych ras. Prawie wszystkie biegają luzem. Psy się bawią, dzieci mają frajdę, kibice zdziwieni filmują. Pewnie będą tacy co nie uwierzą, ale za sarną czy zającem to ruszą czasami tylko.....niektóre moje psy. Oczywiście w razie potrzeby jest teletakt. I właśnie w tym miejscu Policja i Straż Miejska ma żniwa. Po 200 zł od sztuki. Jeden gigant z Policji wcisnął wystraszonemu małżeństwu emerytów 2 mandaty za jednego psa. Genialne. A burki dalej biegają po dzielnicy. Zbuldoczyło mnie to i ruszam z akcją "piesy". Będziemy zgłaszać na Policję wszystkie włóczące się psy i czekać na interwencję. Ciekawe kiedy wymiękną. To jednak średnia frajda być kontrolowanym kilka razy w trakcie jednego szkolenia. DB skaflok P.S. Ja w tym miejscu bywam kilka razy dziennie i jak do tej pory zawsze się wyłgałem twierdząc, że mam psa na smyczy elektronicznej. To działa jak na razie.

Autor: Kocisko  godzina: 14:40
skaflok Bo to niestety Polska tylko.... Tu nic nie jest proste:( i oczywiste.