Czwartek
20.06.2019
nr 171 (5072 )
ISSN 1734-6827

Dyskusje problemowe



Temat: zwykła większość - rzeczywistość przedzjazdowa

Autor: marcino  godzina: 00:47
Sprawa jest bardziej skomplikowana niż się wydaje... Niemniej jednak nie chciał bym wracać do polemiki z Piotrem Gawlickim bo na pewnym etapie rozważań różnimy się i niech tak zostanie. Temat był wałkowany szeroko przed przedostatnim zjazdem delegatów. Żeby uprościć: twierdzę, że głosy oddane przeciw nie powinny być brane pod uwagę - co więcej nie powinno ich być wcale - głosowanie powinno być zorganizowane tak aby delegaci oddawali 3 głosy za wybranymi przez siebie kandydatami. I koniec. Ci, którzy uzyskają kolejno 3 największe ilości głosów zostają kandydatami. Kropka. Oczywistym jest, że głosy nieoddane za danym kandydatem w żaden sposób nie mogą być uznane jako głosy przeciwko temu kandydatowi bo mamy wtedy do czynienia z warunkiem większości bezwzględnej - bo tylko uzyskując 50+1 % głosów taki kandydat by wygrał. Postawienie jakiegokolwiek warunku kwalifikacji zmienia głosowanie z głosowania "zwykłą większością" w głosowanie większością "kwalifikowaną" lub "bezwzględną" w zależności od skali popełnianego błędu ( tzn czy z automatu liczymy głosy inne niż "za" jako te przeciw kandydatowi czy tylko te oddane przeciw - tak czy siak wprowadzamy dodatkowy warunek kwalifikacji - moim zdaniem zbędnie) pozdrawiam

Autor: Kibic  godzina: 15:41
Partia konserwatywna w Wielkiej Brytanii wybiera swojego szefa. Jakoś daleko im było od pomysłu, żeby wybrać tego, który w jednym głosowaniu otrzymał najwięcej głosów. Skrótowo demokracja to wybór większości, a udawanie, że nie było głosów przeciw to tylko sprytny myk, który w PZŁ próbuje się wcisnąć bocznym wejście do rzeczywistości, bo doskonale wszyscy wiedzą, że wtedy wygrywa nie ten, który ma najmniej głosów przeciw, tylko ten, którego nazwisko jest bardziej znane, szczególnie, że żadnej procedury oceny merytorycznej kandydatów nigdy nie było, nie ma i nie zanosi się, żeby w PZŁ była.