Wtorek
28.06.2022
nr 179 (6176 )
ISSN 1734-6827

Dyskusje problemowe



Temat: Czy wszyscy w Kole mamy pracować nieobowiązkowo i bez rekompensaty

Autor: Kolesław  godzina: 08:50
"... Koło łowieckie zrzesza hobbystów, a więc osoby, którym działalność takiego koła, oczywiście z mniejszym czy większym, ale jakimś tam uczestnictwem tych hobbystów, powinna im sprawiać przyjemność ...", życze powodzenia z znalezieniu takich hobbystów. Współcześni hobbyści do zielona kartka i do lasu, a jak robota to proszę zapłacić. I tak to wygląda.

Autor: trucizna  godzina: 09:46
Kolesław Takie czasy i żaden przymus tego nie zmieni

Autor: broni  godzina: 11:57
W KŁ skladajacych sie z "chirurgow" i innych genialnych geniuszy, nie tylko sie nie pracuje, ale nawet sie nie poluje, niech sobie zwierzyna urzadza lowisko, sama poluje itp. i itd. Bo czy taki genialny geniusz moze sie nadwerezac wyciaganiem tuszy byka z krzakow, nie moze, bo potem stracilby wene tworcza i nie moglby pisac swoich kocopolow w kilku kolorach.

Autor: labor  godzina: 13:06
Wpis Artura odczuwam i traktuję jako prowokację. W moim wpisie tak napisałem: „Jestem za pracą dla Koła, czyli dla wspólnego celu ale na ZDROWYCH zgodnych z prawem zasadach”. Czyli na jakich zasadach? Pyta Artur, więc piszę: 1. Wszyscy członkowie koła, jeżeli nie chcą ponosić wysokich kosztów funkcjonowania, czyli uchwalać wysokich składek, w sytuacji braku innych źródeł finansowania, poza tuszami, wszystkie zadania muszą zrealizować. 2. Zakładam, że wszyscy członkowie koła mają takie same motywacje przynależności, tj chcą uprawiać łowiectwo, szczególnie zaś wykonywać polowania. 3. Aby wykonywać polowania wypada także zajmować się ochroną zwierzyny, jej hodowlą, ponoszeniem kosztów szkód itd. I także napisałem jak niżej: „...dla wspólnego celu...” Artur pisze: "Jaki Ty, łowczy jakby z peerelowskiego obrazka zdjęty, zwolennik „pracy na rzecz Koła”, możesz mieć wspólny cel ze mną, zwykłym członkiem koła? Hm? Nie potrafię go sobie nawet wyobrazić. Pomożesz mi?" Ja piszę: Tu pewnie Artur ma trochę racji? Być może, bo nie mam danych, Artur urodził się po roku 89, więc nie jest dotknięty odium PRLu, natomiast i ja, i wielu członków PZŁ, ma garbaty bagaż i nadal czerpie ze spuścizny peerelowskiej. Zresztą obecny system z tamtego okresu pochodzi. Tak więc co można i jak można funkcjonować po nowemu na starych zasadach. Obecnie ja także, jak Artur, jestem "zwykłym członkiem koła" i mam niewielki wpływ na to co można z tym zrobić. Tylko nie wiem czego Artur nie może sobie wyobrazić. Domniemam, że chodzi o cel, cel jakiś. Dalej napisałem: „...każda praca i aktywność da się wycenić”. Artur pyta: Niby w jakim celu i w imię czego należałoby tę każdą pracę i aktywność wycenić i kto powinien to wycenić? Bez wyceniania się nie da? Odpowiadam. Taki jest obecny system, w którym ocena wszystkiego towarzyszy nam na co dzień, i jest jakaś miarą i wynikiem szeregowania członków koła. Nie jest inaczej. A czy można nie wyceniać? Nie można. Artur napisał o dokarmianiu. "Dwa zdania tytułem przykładowo jeszcze tego kawałka Twojej wypowiedzi: „ 7. Masa i rodzaj karmy: a) objętościowa sucha tona b) objętościowa soczysta tona c) treściwa tona”. "Z której części tego fragmentu wynika niezwykle odpowiedzialny obowiązek napychania żołądków zwierzyny tonami suchej, soczystej i treściwej karmy, a tym samym obowiązek niezwykle pożytecznej i zaszczytnej „pracy na rzecz Koła”? Ta zwierzyna, jeśli będzie jej w łowisku odpowiednia liczba, sama - a więc bez dokarmiania - się nie wyżywi?" Odpowiadam. To jest wypis z RPŁ. Oczywiście można tam wstawić same zera, a co do mnie: 1. Nie jestem zwolennikiem dokarmiania. 2. Tak, zwierzyna sama się wyzywi. 3. Patologia z dokarmianiem wynika z chęci hodowania i utrzymania w obwodach jak największej liczby zwierzyny łownej, i jeżeli większość sąsiadów to robi to my też to robimy, by zatrzymać zwierzynę, u nas. 4. Oczywiscie beż dokarmiania będzie o wiele mnie pracy. 5. Ale jestem za wzbogacaniem bazy zerowej dla zwierzyny płowej oraz za jakimś dokarmianiem bażantów i kuropatw, no może i muflonów. Artur napisał: „Przecież we wszystkich rubrykach nie wstawimy krzyżyka lub zero”. A co stoi temu na przeszkodzie? Ponadto, nie stawiając krzyżyków czy zer, komu chcesz zaimponować lub kogo się lękasz? Odpowiadam. Nie myślałem o tym w tych kategoriach. Robiłem kilka, lub więcej, RPŁ i osobiście czyniłem starania by je uzgadniać zgodnie z procedurami. I wreszcie trzeba było stanąć przed obliczem szefa ZO i nadleśniczego i potrafić uzasadnić wszystkie dane umieszczone w tym planie lub ich brak. A jakieś nowatorskie trendy w poglądach tych funkcjonariuszy nie zawsze były takie jak nasze. No czasem można było się "kopać z koniem" zwłaszcza jak koń był oswojony. Na koniec Artur pisze: "Koło łowieckie zrzesza hobbystów, a więc osoby, którym działalność takiego koła, oczywiście z mniejszym czy większym, ale jakimś tam uczestnictwem tych hobbystów, powinna im sprawiać przyjemność , a Ty chcesz z całości uczynić obóz przymusowej, bezpłatnej pracy, a nawet opracować, a następnie wprowadzić w życie jakieś irracjonalne zasady funkcjonowania kołowego kieratu? Nie ogarniam tego. Przybliżysz krótko, a więc dość zwięźle, w którym kierunku zmierzasz i - jeśli płyniesz - poinformujesz, jak daleko znajduje się brzeg? Spróbujesz? Odpowiadam. 1. Nie uważam członków koła za hobbystów, nigdy tak nie określałem ich członkostwa, lecz coś dużo inaczej. 2. Koła nie traktuję jako obóz przymusowej pracy lecz jako dobrowolne przyjęcie na siebie praw i obowiązków, które są równe dla wszystkich. 3. Koło łowieckie ma dużo zadań do wykonania nałożonych ustawą i ktoś musi je wykonywać. 4. Nie jestem za przymusem pracy ale obowiązkiem i nie jestem za nakładaniem tzw "ekwiwalentow" , w postaci środków pieniężnych. 5. Co do zasady funkcjonowania kołowego "kieratu". Kierat, to urządzenie napędzające inne urządzenia siłą mięśni koni, wołów, krów a także ludzi poruszających się po okręgu. Porównanie do pracy koła nawet niezłe. Już napisałem, zadania koła, jakie są obecnie muszą być wykonywane. 6. Przymus? Niekoniecznie. Może to trochę idealistyczne ale myślę że da się w kole osiągnąć dobrowolność udziału. Tu wychodzę z przekonania, że każdy "hobbysta" członek koła i rezydent "coś potrafi". Jak tak, to chyba nie ma problemu by wynegocjować od takiego członka koła deklarację, co on zechciałby dla koła zrobić, czym się zająć i kiedy. 7. Ja tak daleko nie idę, w sprawach przymuszenia do pracy, jak proponował Miłosz Kościelniak Marszał, aby WZK uchwalały tzw "opłatę środowiskową", co byłoby niejako zgodne z prawem. 8. Pytanie Artura: "jak daleko jest brzeg", bo twierdzi, że ja płynę. Odpowiadam krótko, na razie nie widać, I tu poproszę Artura o jakieś Koło Ratunkowe, choć nie uważam, że tonę.

Autor: zygi  godzina: 15:16
Trucizna. Ty chyba masz trudności z czytaniem ze zrozumieniem tekstów pisanych. Odpowiem Ci krótko. Nic Ci do naszych finansów, i nie pytaj więcej bo niczego więcej się nie dowiesz. Pozdrawiam.

Autor: trucizna  godzina: 16:33
Ty sam siebie najpierw zrozum

Autor: Artur Jesionowicz  godzina: 19:35
Labor, a tak prosiłem, abyś przedstawił rzecz w zaledwie kilku zdaniach... Ty zapewne wolisz elaboraty. W myśl zasady, że im więcej napisane, tym poważniej wygląda :-) Podałeś jakieś trzy mało poważne zasady. Mały problem w tym, że są to zasady wymyślone prawdopodobnie wyłącznie przez Ciebie. W dodatku oderwane od rzeczywistości. Taki jest obecny system, w którym ocena wszystkiego towarzyszy nam na co dzień, i jest jakaś miarą i wynikiem szeregowania członków koła. Nie jest inaczej. A czy można nie wyceniać? Nie można. To powiadasz, że „ocena wszystkiego towarzyszy nam na co dzień” i właśnie z tego powodu nawołujesz do oceniania także członków kola? Gdybym był członkiem tego samego koła co Ty, zacząłbym się Ciebie bać. Nie wiadomo, co jeszcze bzdurnego jesteś w stanie wymyślić. Co do tego fragmentu... To jest wypis z RPŁ. Oczywiście można tam wstawić same zera, a co do mnie: 1. Nie jestem zwolennikiem dokarmiania. 2. Tak, zwierzyna sama się wyzywi. 3. Patologia z dokarmianiem wynika z chęci hodowania i utrzymania w obwodach jak największej liczby zwierzyny łownej, i jeżeli większość sąsiadów to robi to my też to robimy, by zatrzymać zwierzynę, u nas. 4. Oczywiscie beż dokarmiania będzie o wiele mnie pracy. 5. Ale jestem za wzbogacaniem bazy zerowej dla zwierzyny płowej oraz za jakimś dokarmianiem bażantów i kuropatw, no może i muflonów. Za wiele jednoznacznego, jeśli chodzi o Twój pogląd, nie wynika z tego. Chyba jedynie to, że na siłę szukasz usprawiedliwienia dla narzucania obowiązku pracy. Jesteś za „dokarmianiem bażantów i kuropatw, no może i muflonów”. A co zrobić, jeżeli kilku Twoich kolegów po strzelbie jest za dokarmianiem innej zwierzyny, a 3 – 4 za w ogole odstąpieniem od dokarmiania? Kogo racje należy uznać za ważniejsze? 1. Nie uważam członków koła za hobbystów, nigdy tak nie określałem ich członkostwa, lecz coś dużo inaczej. Czyli jak? Konkretnie, proszę. Jakie znaczenie może mieć Twoje uważanie, skoro mylisz się i w tym zakresie? Wykonywanie różnych czynności z tytułu członkostwa w kole, to ani obciążenie służbowe czy zawodowe, ani źródło utrzymania, więc jak inaczej to określić, jak nie mianem hobby? No, chyba że chodzi tu o masochizm. 2. Koła nie traktuję jako obóz przymusowej pracy lecz jako dobrowolne przyjęcie na siebie praw i obowiązków, które są równe dla wszystkich. Masło maślane. 3. Koło łowieckie ma dużo zadań do wykonania nałożonych ustawą i ktoś musi je wykonywać. Tego też nie wiesz? Koło nie posiada „ZADAŃ nałożonych ustawą”. Jeżeli już, to w statucie o nich jest mowa, a nie w ustawie i są one tak sformułowane ogólnie, że na dobrą sprawę – nic konkretnego z nich nie wynika. Nic, z czego należałoby wywieść jakieś szczególne obowiązki dla członków kola. Te opisane są w innym miejscu statutu, ale znowu nie w taki sposób, aby na silę szukać w nich tego, czego tam nie ma. 4. Nie jestem za przymusem pracy ale obowiązkiem i nie jestem za nakładaniem tzw "ekwiwalentow" , w postaci środków pieniężnych. Nie jesteś za przymusem pracy, ale za obowiązkiem jej wykonywania, w dodatku bezpłatnie. Gdybyś tak mógł choć na chwilę postać z boku i posłuchać samego siebie. 5. […] zadania koła, jakie są obecnie muszą być wykonywane. Bo Ty tak sobie ubzdurałeś? 6. Przymus? Niekoniecznie. Ale jednak :-)? Może to trochę idealistyczne ale myślę że da się w kole osiągnąć dobrowolność udziału. Dobrowolność udziału... pod przymusem :-)? Mistrzostwo świata :-) ...wynegocjować od takiego członka koła deklarację, co on zechciałby dla koła zrobić, czym się zająć i kiedy. A gdy nie będzie chciał złożyć takiej deklaracji? Co wtedy? Zmusić go, aby... dobrowolnie ją złożył :-)? Oj, labor, labor... :-) Labor, zgodnie z zapisami ustawy Prawo łowieckie, koło, jeśli już dostąpi zaszczytu wydzierżawienia obwodu łowieckiego, ma prowadzić na jego obszarze gospodarkę łowiecką na zasadach określonych w ustawie, w oparciu o roczne plany łowieckie i wieloletnie łowieckie plany hodowlane. I z tego jest rozliczane. W zasadzie cała reszta, w tym powtarzacze i ogólniki ujęte w statucie, a także bździny chodzące Ci po głowie, to mało istotne dodatki, które jednak próbują zbyt często wykorzystywać dla niecnych celów (lub dla chorych ich ambicji) przeróżni niezdezubekizowani jeszcze „etatowi” działacze kołowi, a często i byli pezetełowscy, rodem przynajmniej z czasów blochowo–gdulowych, że o wcześniejszych nawet nie wspomnę.