Poniedziałek
08.01.2007
nr 008 (0526 )
ISSN 1734-6827

Dyskusje problemowe



Temat: plan saren

Autor: Wiesław  godzina: 08:28
Sarny-to katastrofa. Niestety nikt z decydentów nie ma zamiaru się do tego przyznać i plany jak byłu wysokie tak są, W naszych obwodach zawsze było widać rudle po 20 do 50 sztuk. Mam na myśli sarnę polną. Z biegiem lat zaczęły się zmniejszać, a dziś ich już niestety nie ma. Tu i uwdzie pojawia się "rudelek" złożony z 3-5 sztuk i to wszystko.Strzelaliśmy ponad 100 saren, a od kilku lat plan spadł o połowę, a to i tak za dużo.Przyczyny tak drastycznego spadku pogłowia w/g mnie to:rabunkowe polowania dewizowe,za duże bagażniki i lisy. Może jeszcze środki ochrony roślin stosowane za szczodrze, bo po ich użyciu sarna pijana chodzi przez pare dni.Polowania dewizowe tak jak kiedyś wyłapywanie zajęcy w siatki to zło najwieksze i niestety bardzo trudno je utrącić.Na naszym podwórku z 40 myśliwych poluje indywidualnie może z ośmiu. Reszta bądź bracuje gdzieś daleko, lub mieszkają za daleko i pojawiaja sie tylko na zebraniach ewentualnie na zbiorówkach.Za dewizówkami stoi murem część zarządu rozsiewając widmo dopłacania do szkód, co niestety skutecznie działa i próby ukazania faktycznego stanu i zablokowania tych polowań spełzają na niczym.Będzie tak jak z zającami, które były i wyjechały do Francji i Włoch bo dobrze płacili za eksport.Do dziś nikt nie chce się przyznać, że był to błąd - lepiej zwalić winę na tysiące innych czynników.Brak koźląt to tragedia widać to co roku, a rozkopując norę lisów tam gdzie się wyszczeniły zawsze znajdziemy kilka czaszek koźlaków.Lisów strzelamy dużo bo około 150 w sezonie, lecz jak to powiedział kiedyś mój przyjaciel leśnik im więcej się ich strzela tym liszka więcej młodych będzie rzucała.Za duże bagażniki myśliwych i kłusowników to też ogromny problem, ale to przy dobrych chęciach można ukrócić.Jestem przeciwnikiem polowań dewizowych, gdyż obserwując je od lat na moim podwórku jednoznacznie mogę stwierdzić, że wyniszczają zwierzynę. To samo jest z dzikiem.Padły wszystkie duże lochy, które były przez nas oszczędzane - wszystko w pogoni za pieniądzem zapełniającym zresztą nie tylko kasę koła.Kół gdzie dewizowiec płaci karę za nieprawidłowy strzał lub pudło jest jak na lekarstwo. Ja trochę popolowałem - byłem w kilku kołach i tylko w pierwszym uczyłem się łowiectwa - tego prawdziwego, gdzie samo polowanie byłu "ucztą" - reszta to praca w łowisku i gospodarka łowiecka - ta prawdziwa nie tak jak to się dzieje dziś.Nie ma to się do wszystkich kół bo są jeszcze wyjątki, ale ........... ach szkoda słów. Rozpisałem się lecz dusza boli jak na to wszystko patrze DB Wiesław

Autor: r. andrzej  godzina: 10:13
Wieslaw Nie wiem jakich decydentow masz na mysli ale wydaje mi sie, ze plan sporzadzany jest w kole i kazdy moze chyba swoje trzy grosze wtracic. NRL np. zwraca uwage na podniesienie stanow sarny -jesli to nie funkcjonuje to jest to raczej problemem na poziomie kol. Post Kolegi K.O jest najlepszym przykladem - wszyscy czy wiekszosc zdaje sobie sprawe, ze stan sarny jest niski jednak argumenty - dewizowe - "lesnicy sie i tak nie zgodza" przewazaja i odstrzal bedzie kontynuowany najprawdopodobniej na tym samym poziomie. Co do dewizowego odstrzalu kozlow to nie bardzo rozumiem tej problematyki. Dewizowiec raczej nie potrzebuje kozla "na podmiane"....jesli juz to ten dostarczany jest raczej przez krajowych....podobno... Ale to chyba inne historie. pozdrawiam ra

Autor: Gończak  godzina: 21:20
I u nas obserwujemy znaczny spadek pogłowia sarn. Młodzieży prawie że wogóle nie widać.I tu rodzą się dylematy: korygować plan w dół - a z tym wiąże sie cały korowód uzgodnień, tak jak z planem podstawowym, czyli:opinia Wójta ,Burmistrza lub Prezydenta, opinia ZO PZŁ i zatwierdzenie korekty planu przez Nadlesnicxtwo, czy wybrać prostszą drogę: protokóły upadków - odpada strata czasu na jeżdżenie od urzędu do urzędu. Dobrze jeżeli uda się to załatwić od ręki. Przeważnie jednak jest tak, że jednego dnia muszę papierzyska zawieźć - a następnego odebrać by dalej załatwiaś sprawę w ZO i N-ctwie. Sprawa kar za brak realizacji planu pozyskania: z tego co pamiętam - a w tym momencie nie mogę znaleźć przepisu - wygląda chyba tak: za każdy 1% niezrealizowanego planu pozyskania zwierzyny płowej N-ctwo może obciążyć Koło 1% poniesionych kosztów na ochronę. I tu dopiero mogą zacząć się kłopoty, bo jak spojrzymy na te wszystkie grodzone uprawy na terenie obwodów - a jest ich bardzo dużo- to skóra cierpnie. Darz Bór

Autor: Maria  godzina: 22:20
W moim Kole jest już tragicznie nie tylko z zającami ale i z sarnami. Co prawda na zające nie polujemy już od niemal 10 lat (w latach 70-tych na pokocie leżało 70-80 szt) to teraz jak się widzi zająca to jest święto. To samo dzieje się z sarną. Od conajmniej 5 lat na WZ niewielka garstka myśliwych starała się uświadomić kolegów, że stan saren znacznie się obniża z roku na rok, ale niestety nie trafiało to do kolegów myśliwych "bo w końcu na coś trzeba polować". Chodziło też o ilość kozłów do odstrzału "dla nas" i jeszcze dla "dewizowców" a to wiązało się z ilością pozyskiwanych saren. INWENTARYZACJA???? A kto ją sporządza "z natury"??? Robi się na kolanie, za stołem jak kto chce. Przelicza się stan w porównaniu do roku ubiegłego, przyrost, minus pozyskanie i stan prawie taki sam jak w roku poprzednim. I tłucze się bez umiaru, bo trzeba plan wykonać. Łowczy Koła twierdzi, że plan musi być wykonany i już. Zmusza myśliwych do strzelania saren szantażując nie otrzymaniem odstrzału na dziki itp. Na uwagi,. że należy wystąpić do Nadleśnictwa o ograniczenie odstrzału saren twierdzi, że Nadleśnictwo nie wyraża na to zgody i będzie trzeba płacić karę. Mało tego. U nas w Kole funkcjonuje Uchwała WZ o zakazie polowania na lisy w norach od czwartku do niedzieli. W uzasadnieniu tej Uchwały podano, że musi być spokój w łowisku przed niedzielnymi polowaniami zbiorowymi. Dotyczy to całego obwodu bo w planach polowań nie ma podanych rewirów na którym odbywać się będzie polowanie gdyż prowadzący polowanie podaje je dopiero na zbiórce. Jestem osobą pracującą i polować na norach mogę jedynie w wolne soboty. Mam doskonałe psy norowce ale nie mogę polować na lisy "bo ma być spokój w łowisku". Większość kolegów w Kole dla świętego spokoju nie zabiera wogóle głosu w takich zasadniczych sprawach (po co mi to, chcę spokojnie polować) a chore pomysły co niektórych z Zarządu funkcjonują w najlepsze. Łowczy Koła na przedstawiane argumenty co do stanu saren ma swój specyficzny pogląd: jak są łany kukurydzy - twierdzi że sarny są w kukurydzy, jak kukurydza jest skoszona - to sarny są w lesie. Doszło już to tego, że rudle saren to 3-5 szt. a w przeważającym obszarze nie ma ich wcale. Natomiast "na papierze" w tym sezonie "ubyło" raptem 20 szt. STAN POZOSTAŁ BARDZO DOBRY. Najgorsze w tym jest to, że większość kolegów w kole ma bardzo bierny stosunek do gospodarki łowieckiej w imię spokojnego "tylko zapolowania", nie narażania się łowczemu czy prezesowi (będę podskakiwał to nie dostanę odstrzału) a takich, którym nie jest obojętne co się dzieje w łowisku nazywa się "rozrabiakami".