Poniedziałek
27.02.2012
nr 058 (2402 )
ISSN 1734-6827

Wiedza i edukacja



Temat: Psy w łowisku

Autor: Janusz58  godzina: 00:33
Ad Tedii: umieszczanie w budżetach samorządów różnych dodatkowych pozycji ma swoje granice. Poluję, jestem Radnym Gminy a nawet jej Przewodniczącym. Przyjmując zadania dla mojego samorządu w zakresie wynikającym z ustawy o ochronie zwierząt przyznaję się, że tak prowadziłem dyskusję aby kosztowały one nas jak najmniej. W ostatnich kilku latach Państwo wrzuciło dla samorządów ogromną ilość zadań , nie dając na to ani grosza. I gdy ja mam do wyboru: pomóc w odbudowie chałupy po powodzi czy pożarze, połatać dziury w jezdniach po zimie czy finansować odłowy, dowozy do schroniska i przetrzymywanie bezdomnych zwierząt wybrałem to pierwsze. NIe mówiąc o koniecznym dożywianiu naprawdę biednych dzieci. Rozwiązania dotychczasowe, gdzie myśliwi w sposób bezkonfliktowy eliminowali EWIDENTNIE BEZDOMNE szkodniki było słuszne. Bowiem proszę policzyć: koszt pułąpki żywołownej - ca 500 złotych, dowóz złapanego np.psa do schroniska (80 km) 200 złotych, przyjęcie psa - nie mniej niż 2000 złotych. Czyli akcja dot. jednego osobnika - ca 2500 złotych. 40 psów - 100 000 złotych. A na utrzymanie wszystkich świetlic w gminie przeznaczamy też tyle samo. Nie tędy droga!!! Ps. byłem nie tak dawno w woj. lubelskim, w okręgu wyborczym Pani Poseł Muchy. Ludzie z którymi rozmawiałem mówili mi, że zmieniają taktykę: Pani Mucha wymusiła na nich (wprowadzając nowe prawo), że będą likwidować małe psy i koty na nieco wcześniejszym etapie niż dotychczas, czyli zaraz po narodzinach. Ale metodą dotychczasową - worek i do rzeki. I to jest niewątpliwy sukces Pani Minister.

Autor: jfp  godzina: 00:45
Odnosząc sie do powyrzszych postów, chciałem podzielić sie również kilkoma refleksjami i doświadczeniami z własnego podwórka. - Przeczytałem wnikliwie ustawę i znalazłem tam szereg zapisów, które stanowią ewidentne "psucie prawa, gdyż nie sposób ich wyegzekwować, jak chociazby obowiązku spuszczania psów (notabene egzekwowanie wybitnie sprzyja kłusownictwu czworonogów!), zaleceniu pomocy mysliwych przy łapaniu wałęsających się w łowisku psów itp. Tak samo "furtka", jaką miał byc oodstrzał psów stanowiących bezpośrednie zagrożenie dla ;ludzi i zwierząt. Niech właściciel psa wytoczy proces z powództwa cywilnego myśliwemu, to jak ten udowodni, że pies żeczywiście gonił sarny? Powoła zespół biegłych, stworzy dokumentację fotograficzną??? -Zgodzę się całkowicie z kol. zetha, że kłusują również rasowe psy zamożnych właścicieli, nie tylko wiejskie "burki". Tacy ludzie często mają pojęcie o prawie i stać ich na adwokata... U nas też grasował husky- piękny zadbany, z obrożą, dlatego np. gdy przedefilował na zbiorówce wzdłuż linii koledzy mu odpuścili, myśląc, że wlaśnie uciekł właścicielowi podczas spaceru. Tymczasem piesek okładał ostoje w promieniu 3 km od wioski, w środku dnia myszkował w odległych matecznikach. Póki co nie dostał kuli, za to wąłścicielka otrzymała 500 zł mandatu od kolegów ze Straży Leśnej i od jakiegoś czasu mamy z nim spokój:)

Autor: podlasiak  godzina: 08:37
Koledzy musimy zaszczepić w społeczeństwie świadomość,że jak się chce mieć psa to trzeba mieć ku temu warunki,czyli jak pies się musi wybiegać to to właściciel mysi mieć ogrodzone 0,5 ha,a jeżeli niema to nie trzyma psa.Tak jak z końmi jak mam konie to mam padoki i ogrodzone pastwiska gdzie koń się może wybiegać a nie biega po całym świecie.DB