Wrażenia z wizyty w Bazylice Św. Huberta w Saint Hubert przedstawia: Bogusław Fikiel

Kult Świętego Huberta

PIELGRZYMKA DO GROBU PATRONA MYŚLIWYCH

Bogusław Fikiel

Mam 67 lat, od 33 lat jestem myśliwym, członkiem Koła Łowieckiego "Bielik" przy RDLP w Szczecinie.
W dniu 22 marca pokłoniłem się naszemu patronowi.

Na rogatkach St - Hubert

Wejście do bazyliki stojącej na lekkim wzniesieniu, robi niesamowite wrażenie

Przed bazyliką Św. Huberta

Figura św. Huberta nad płaskorzeźbą ze sceną nawrócenia

Zwiedzamy cudowne wnętrze bazyliki zupełnie sami

Ołtarz główny
Jeden z ołtarzy z figurą św. Huberta w biskupich szatach, z leżącym u jego stóp dorodnym jeleniem bykiem
Ołtarz Św. Huberta z jeleniem bykiem

Obraz przedstawiający znaną każdemu myśliwemu scenę nawrócenia Św. Huberta.

Nawa główna- olejny obraz ze sceną nawrócenia

To tutaj od roku 825 w głównym ołtarzu spoczywają doczesne szczątki naszego patrona.

Inkrustowany w białym kamieniu relikwiarz Św. Huberta
 

zdjęcia:

Patryk Kubinkiewicz

Z wielkim zainteresowanie przeczytałem w styczniowym "Łowcu Polskim" informację o pierwszej pielgrzymce beskidzkich myśliwych do grobu Św. Huberta. Jednocześnie z wyrzutem sam do siebie pomyślałem, przecież ja już pięć lat temu odwiedzając w Belgii córkę mogłem pokłonić się naszemu patronowi, w podzięce za tyle doznań łowieckich, jakie za Jego orędownictwem moim były udziałem. Powziąłem, zatem mocne postanowienie, że następny wyjazd będzie zarazem moją pielgrzymką do grobu Św. Huberta.

Nadarzyła się okazja, bo wnuk studiujący w Szczecinie, akurat przed rozpoczęciem pisania pracy magisterskiej, wygospodarował tydzień wolnego. I tak w piękną niedzielę marca wyruszyliśmy rano, że Szczecina, po małych perturbacjach na granicy w Kołbaskowie, gdzie młodemu oficerowi SG mój paszport wydawał się podejrzany, chyba tylko dlatego, że zbyt rzadko z niego korzystam, ale w końcu przekroczyliśmy granicę.

W niedzielę na autostradzie ruch był niewielki, prowadząc z wnukiem na zmianę samochód, trasę 945 km do Charleroi pokonaliśmy siedem i pół godziny. Stąd do miejscowości Sait Hubert mamy już tylko 116 km, autostradą to tylko około godziny jazdy.

Córka z zięciem pracują dlatego do Saint Hubert pojechać możemy dopiero w sobotę.
Specjalnie na tą uroczystą dla mnie chwilę przywiozłem swój galowy strój myśliwski, oczywiście przypnę do boku również kordelas.
Wreszcie długo oczekiwana sobota, nadal piękna słoneczna pogoda, temperatura jak u nas w połowie kwietnia.
Córka z Zięciem, specjalnie dla nas wybrali do Saint Hubert atrakcyjną trasę. Jedziemy okrężną drogą przez Philipeville, przekraczamy granicę francuską, by na świeżym powietrzu przed kafejką z widokiem na cytadelę, skosztować kieliszek francuskiego aperitifu. Dalej piękna widokowa trasa przez Rochefort do uroczego Saint Hubert, już z oddali króluje nad nim monumentalna bazylika Świętego Huberta.

Wejście do bazyliki stojącej na lekkim wzniesieniu, robi niesamowite wrażenie, przytłaczają zwykłego śmiertelnika: ogrom budowli i miniony czas. Przed tablicą informacyjną, grupkę turystów niemieckich, którzy są już po zwiedzeniu Bazyliki wyraźnie intryguje mój galowy strój myśliwski.
Na dworze wiosenny upał, a w nie ogrzewanym wnętrzu bazyliki temperatura tylko kilka stopni powyżej zera.

Przy dyskretnych dźwiękach sakralnych melodii zwiedzamy cudowne wnętrze bazyliki zupełnie sami. Z pomocą zięcia odczytujemy pisane w języku francuskim, historyczne informacje. 
To tutaj od roku 825 w głównym ołtarzu spoczywają doczesne szczątki naszego patrona, a dzień poświęcenia Jego relikwii, 3 listopada jest odtąd świętem myśliwskiej braci. Szczególne wrażenie na mnie robi jeden z ołtarzy z figurą św. Huberta w biskupich szatach, z leżącym u jego stóp dorodnym jeleniem bykiem. Pięknie inkrustowany w białym kamieniu relikwiarz, a przed głównym wyjściem olejny obraz przedstawiający znaną każdemu myśliwemu scenę nawrócenia Św. Huberta.

Spełniło się moje myśliwskie marzenie, u schyłku moich łowieckich dokonań w ciszy i skupieniu odjadę hołd swemu patronowi.
Towarzyszący krok w krok kochany wnuczek, na kliszy starał się uwiecznić przeżycia swego dziadka.

Pobyt w Saint Hubert kończymy w stylowej myśliwskiej kafejce na szklance mocnego ciemnego piwa. Od rodziny w prezencie otrzymujemy cudowne medaliki św. Huberta, chroniące myśliwych przed wścieklizną i chorobami.

Wracamy z powrotem do Charleroi przez: Maredsous z klasztorem St. Benoit słynącym z produkcji dobrego mocnego piwa i pysznego sera, przepiękną miejscowość Dinant, nad którą króluje historyczna cytadela.

Jutro niedziela i czas wracać do Szczecina.
Być może, jeśli się wszystko się dobrze ułoży to w tym roku jeszcze raz odwiedzę Saint Hubert w czasie głównych uroczystości 3 listopada.

 do spisu        napisz   

© Kazimierz Suchy 12.04.2003