Środa
16.03.2011
nr 075 (2054 )
ISSN 1734-6827

Hyde Park Corner



Temat: Dziki doprowadzą do bankructwa myśliwych?

Autor: Trojak  godzina: 06:39
Trzy swoje zdania do tematu. 1. Wg mnie nie ma na tyle dużego przerostu populacji dzika a raczej zachwianie w struktórze pozyskania, przgięcia w każdą stronę są złe, doprowadzenie do równowagi tródne, ale możliwe; skótki jak wielu pisze- brak dzików albo są okresowo albo rozbicie stad podstawowych na X wataszek, gdzie prowadzą 40-kilowe loszki, i których nie sposób upilnować w łowisku 2. Wiekszość Nas-myśliwych psioczy dzisiaj na niskie ceny na skupach i dopatruje się zmowy- może nawet ona istnieje- ale jeśli od jutra cena podskoczy do np. 7 złotytch, to ilu kolegów zechce go pobrać na użytek własny albo wybrać się w przejażdźkę 100 kilosków w jedną strone do łowiska na noc, strzelić, oddać na skup za tzw. frico, bo wiele kół nie płaci strzałowego? 3. Kołowa samowola w zakresie necisk. DB.

Autor: hurra_qwer  godzina: 11:12
Witam Koleżeństwo, taka myśl mnie naszła. Z dzikami i szkodami jest jak z własnością społeczną za PRLu. Korzystanie do bólu uchodziło za dobry obyczaj, uczestnictwo w kosztach za frajerstwo. Niestety w mojej opinii należy wrócić do "res nullius" w aspekcie własności zwierzyny. Lasy Państwowe - własność państwa albo dzierżawcy, pola orne - własność rolnika i rolnik albo sprzedaje odstrzały albo płaci strzałowe, rozlicza jako albo przychód gospodarstwa albo jako koszty produkcji rolnej :-). Tak samo pozyskane dziki, sarny itd. Koniec końców pewnie będzie tak, że my-miastowi będziemy dzierżawić od lasów i polować na zwierzynę, a miejscowi będą strzelali w ramach Kółek Rolniczych zwalczając szkodniki. Obecna sytuacja jest chora. Rolnik nie jest zainteresowany ochroną przed dzikiem, bo ma "rentę" od myśliwych a koszty grodzenia, odstraszaczy są niemałe, myśliwi wolą hodować dziki na polach bo po prostu ich na to stać. Gorzej, jeśli nie odstrzelą ile trzeba przez 2-3 kolejne lata. Wtedy ci co "żywią y bronią" będą się domagać "rozwiązań systemowych" albo zrzutka będzie po 1000 od członka. Pozdrawiam z kraju, gdzie jelenie (nieliczne) na pastwisku są szkodnikami i dostają kulę, a np. gęsi tabunami żerują na szkolnych boiskach i cieszą oko. DB

Autor: Jersey  godzina: 13:45
hurra_qwer, pozwolę sobie dodać do Twojej wypowiedzi. mając na uwadze wypadki jak ten (forum.lowiecki.pl/read.php?f=11&i=366433&t=366433) pozwolę sobie wyrazić obawę, że raczej zwierzyna zniknie skłusowana w imię ochrony upraw lub taniego mięcha przez owych rolników. teraz, gdy właśnie myśliwi - mieszane towarzystwo to z innej wsi, to z miasta, kręci się po obwodach, zawsze to utrudnia kłusownictwo, przynosi obawę, że któryś "zakapuje", a na pewno zniszczy wnyki, itd.

Autor: Jenot  godzina: 15:08
Cena [zł/tona] stan na dzień 16.03.2011 Pszenica konsumpcyjna 953 Pszenica paszowa 905 Żyto konsumpcyjne 834 Żyto paszowe 790 Jęczmień konsumpcyjny 696 Jęczmień paszowy 794 Jęczmień browarniany 849 Kukurydza paszowa 912 Owies konsumpcyjny 727 Owies paszowy 645 Pszenżyto paszowe 834 Ziemniaki od 1,20 zł/kg do 1,60 zł/kg Ceny bynajmniej nie z księżyca wzięte.Sam na początku marca sprzedawałem żyto po 750 + Vat. Nie oszukujmy się i nie łudzmy, że ktoś nam przymknie oko na szkody w swoich uprawach. Każdy rolnik będzie konsekwentnie dochodził należnych sum tytułem odszkodowania. Jest o co walczyć po obydwu stronach i warto pomyśleć nad odpowiednią strategią. Pozdrawiam DB

Autor: ULMUS  godzina: 17:03
Ściema . Do bankructwa myśliwych napewno nie doprowadzą dziki. Raczej stawiałbym na PZŁ i kolejnych ministrów środowiska.

Autor: hurra_qwer  godzina: 18:13
Kol. Jenot, masz rację. Mnie też by szlag trafił gdyby mówiąc prosto czyjeś dziki moje pole niszczyły. Ale czy możesz się ustosunkować do sytuacji, w której dzik na Twoim polu jest Twoim dzikiem? Jak rozumiem jesteś rolnikiem? Pytanie to również kieruję do innych kolegów - rolników. Może będzie rzeczowa dyskusja... Problemy najczęściej wynikają z braku przepływu informacji. Kol. Jersey, sytuacja jest paradoksalna (w pewnym stopniu). Każdy chce mieć dzika w odstrzale, nikt nie chce płacić odszkodowań. Jak pamiętam, 2 lata temu w ŁP by artykuł o liczebności dzika w IIRP (a była o 1/3 większa niż dziś). Starczyłoby jak byków łownych dla szeregowych i niezasłużonych myśliwych w kołach dziś ;-) Kol. Ulmus - zgoda pełna ale w drodze zaniechania chyba ;-) DB

Autor: Jenot  godzina: 18:22
Ad hurra_gwer Nie jestem pewien czy dobrze rozumię Twoje pytanie Kolego. W jakiej sytuacji dzik na moim polu miałby być moim dzikiem ? Czy masz na myśli prywatyzację ? Rolnikiem jestem to prawda ale drobnym.Takim małorolnym : )) Pozdrawiam DB

Autor: hurra_qwer  godzina: 19:20
Kol. Jenot Dokładnie tak: jeśli żeruje na Twoim polu, to w tej chwili jest Twój i Ty możesz nim rozporządzać. Np. strzelić, przegonić na pole sąsiada, zostawić, dokarmić, pozwolić strzelić koledze z miasta, grodzić pole. Nie możesz się jednak domagać by ktoś inny płacił za jego żywienie na Twoim polu DB

Autor: hurra_qwer  godzina: 19:35
Przypuśćmy też taką sytuację jak w poprzednim poście ale tylko w okresie siewy-zbiory. Dla ciekawości. DB

Autor: szyper  godzina: 20:09
hurra_qwer Wybacz, ale ja też jako rolnik, wprawdzie nie małorolny, nie nadążam z Twoim tokiem rozumowania. Piszesz : " Niestety w mojej opinii należy wrócić do "res nullius" w aspekcie własności zwierzyny. " I dalej : " dzik na Twoim polu jest Twoim dzikiem" Toć "res nullius" to rzecz niczyja. To jak taki dzik może być mój. (rolnika) I kto gdzie i kiedy pisał, że rolnik miałby hipotetyczne prawo do strzelania zwierzyny na swoim polu, tylko dlatego, że ona akurat na nim przebywa. Stawiasz fałszywą tezę i zaczynasz się kręcić wokół niej, z wtórem równie zorientowanych dyskutantów jak Ty. DB

Autor: Jenot  godzina: 22:16
Ad hurra_gwer Kolega coś pokręcił.To że dzik żerowałby na moim polu to nie znaczyłoby, że jest mój i mógłbym nim rozporządzać wedle swojej woli.Równie dobrze mógłby być sąsiada.Takie dywagacje do niczego nie prowadzą. Moim zdaniem podstawa do dobre gospodarowanie populacją tą którą mamy tu i teraz.Nie może być tak, że zwierzyny jest w łowisku za dużo.To jest głównym powodem nieporozumień i zwiększenia kosztów jej utrzymania oraz wypłacanych rolnikom odszkodowań. Mi osobiście nie przeszkadza na polu w zbożu sarna czy nawet jeleń od jesieni poprzez zimę do wiosny.Faktycznie to cały rok.Natomiast nie życzę sobie dzika w nowej odmianie dopiero co posadzonych ziemniaków.By nie iść do koła po odszkodowanie ( koła którego jestem członkiem ) staram się plantację zabezpieczyć grodząc ją elektrycznym pastuchem.To działa a jakże, tyle, że muszę na to poświęcić mój prywatny czas i po części sprzęt.W dodatku to ogrodzenie trzeba rozbierać przy zabiegach agrotechnicznych bo przeszkadza.Gdyby te dzicze odwiedziny na polu zdarzały się sporadycznie to pal sześć ale jeżeli dzika jest zbyt wiele to i szkody są wieksze a na to nie mogę już sobie pozwolić.Jako myśliwy rolnik ( nawet małorolny ) będę więc optował za zmniejszeniem pogłowia dzików do rozsądnych ilości, takich by wilk był syty i owca cała.Tylko tym sposobem można wyjść z impasu.Jakie zagęszczenie poszczególnych gatunków w łowisku jest dopuszczalne doskonale wiemy.Jak dokonywać odstrzału by uzyskać pożądany efekt też wiadomo.Jeżeli jednak hodujemy sobie zwierzynę ponad stan to widocznie stać nas na to i nie dziwmy się jak poszkodowani poproszą nas do kasy. Co do Twojego pytania to odpowiem tak: Dzik jest mój, sarna i jeleń też są moje i drobna zwierzyna również.One należą niejako do krajobrazu obojętnie czy znajdują się akurat na moim polu czy w państwowym lesie.Dobrze że są i niech tak pozostanie.Jest tylko jeden warunek.Nasze ścieżki krzyżując się nie mogą ze sobą kolidować do tego stopnia, że współistnienie stanie się niemożliwe. Pozdrawiam DB

Autor: hurra_qwer  godzina: 22:23
Kol. Szyper Pojęcie res nullius (myślę, że prawnik by to najlepiej opisał) w dosłownym znaczeniu jest niczyja.To, że należy do tego, na czyim terenie przebywa jest może zbyt prostym skrótem myślowym. Niemniej praktycznie, przy braku ziemi niczyjej zwierzyna przypisana do aktualnego miejsca bytowania jako własność rozwiązuje problem. Może wyrażę się jaśniej: jest dzik, którego chcę pozyskać, stoi na Twoim polu, nie jest własnością Skarbu Państwa a niczyją, tu gdzie mieszkam żeby wejść na Twoje pole potrzebuję pisemnej zgody od Ciebie na to wejście. W rzeczywistości Ty jesteś dysponentem odstrzału. Co zrobić z tuszą to następna sprawa. Co złego w tym, że rolnik miałby prawo? W Polsce nie ma. Nie stawiam fałszywej tezy, może nieprecyzyjnie rzecz opisałem. Są inne rozwiązania na świecie poza polskim. Ciekaw jestem opinii innych osób, Ty nie? DB

Autor: adiwoj  godzina: 22:46
hurra...sorry ale ja rowniez nie nadarzam...w jakim ty kraju zyjesz...nibylandia...?? to znaczy, ze jak jakis zwierz w twoim kraju rolnikowi na pole wlezie to on sobie moze je tak sobie se,,,wyeliminowac...?? db