Niedziela
21.03.2010
nr 080 (1694 )
ISSN 1734-6827

Wiedza i edukacja



Temat: Zdziczale koty  (NOWY TEMAT)

Autor: Qba93  godzina: 19:42
witam! W marcowym numerze lowca wiele jest napisane o zdziczalych kotach i szkodach jakie wyrzadzają w zwierzostanach. Z tego co przeczytalem dowiedzialem sie ze koty są najgrozniejsze dla malych ptakow i gryzoni, zresztą jest to oczywiste. Wczesniej wiele slyszalem o tym jakie spustoszenia koty robią w populacjach gatunków lownych lecz ostatni dowiaduje sie ze koty wcale nie są zagrozeniem dla gat. lownych. I tu moje pytanie czy koty rzeczywiscie są zagrozenim dla gat. lownych czy tylko dla malych ptakow i ssaków? Co koledzy o tym sądzą? Czy ktorys z kolegow moze wskazac konkretne przypadki atakow kotów na zwierzeta lowne których byl swiadkiem lub moze to potwierdzic swoją praktyką?

Autor: Kocisko  godzina: 20:00
Qba93 Kilkanaście razy w zyciu byłem naocznym swiadkiem( ostatnio w czerwcu ubiegłego roku) jak kot chwytał młode kuropatwy i bazanty. Dwa razy jak niósl jeszcze wierzagającego skokami zajączka. Ile razy widziałem koty ze schwytanymi ptakami spiewającymi-nie jestem w stanie policzyć. Tak naprawdę to widząc kota wracającego z pola ze zdobyczą, mysz czy inny gryzoń była o wiele rzadziej w jego pysku niż ptak: najczęściej drozdy. Przy koloni dzikich królików położonej ok 1,5km od zabudowań wsi, znajomy strażnik łowiecki strzelał na wieczornych zasiadkach po kilkadziesiąt kotów rocznie. Mimo to podejmując decyzję strzału do kota trzeba dobrze przemysleć czy każdy kot na polu jest obligatoryjnie do zabicia.

Autor: gavron  godzina: 20:03
Dla młodych kuropatw, bażantów i ewentualnie bardzo młodych zajęcy napewno są dużym zagrożeniem. Niebezpieczne są też dlatego, że są skryte dużo mniej widoczne dla ludzi i ich drapieżność jest często nie uwzględniana. Zwykli ludzie ale też znaczna część myśliwych nie jest świadoma dokonań kotów i przez to są nasze kotki ignorowane w łowisku. Uważam że po pierwsze kotów włóczących się po łowiskach jest dużo więcej niż psów, zabijają więcej zwierzyny tyle ze drobnej, są w mniejszym stopniu uzależnione od człowieka i jednocześnie są drapieżnikami w pełni słowa tego znaczeniu. Koty nie "respektują" naszych ludzkich ogrodzeń więc nie ma mowy o zamkniętym kocie i każdy mruczuś swoje robi a przy okazji zapewne tylko nikły odsetek kotów jest szczepiony, roznoszą włośnie tasiemce bąblowce i kto wie co jeszcze i należy o tym pamiętać gdy mruczuś wskoczy na stół i dmuchnie dziecku kanapkę z talerza. PS Zaznaczam że lubię koty...(nie w łowisku) tyle że moje psy nie lubią :)

Autor: canislupus4  godzina: 20:06
Hehehe...tak,tak-gdybyś spotkał w łowisku (o co zresztą nie trudno) tego KOTA (media.lowiecki.pl/zdjecia/wyswietl.php?nr=218314&dszer=480&dwys=320&nocount=) to nie strielaj!!!Choćby i piżmaka taszczył!!! ;))) A,tak na poważnie to zgadzam się z Kociskiem w pełni-podobne obserwacje i ja miewałem. DB canislupus4

Autor: Fazi  godzina: 21:50
Kot jest zagrożeniem... Sam byłem naocznym świadkiem jak kot potrafił wejść do nory króliczej i wynosić po kolei małe króliki.... a zdazyło się i tak ze silniejszy kot wytargał duzego królika .... Napotkane gniazdo bażanta nie ma szans przetrwać - kura ucieknie, a jajka/młode pisklęta niestety zostaną "zniszczone". Jak interpretować wg. Was kota wśród pól, gdzie do najbliższego domu jest ok 1-2 km ? Ja mam tylko jedną jedyną decyzję w tej sprawie...

Autor: Hubert C  godzina: 22:04
Kot ma już taką naturę, że łazi i poluje. Choćby nie wiadomo jak był udomowiony i rozpieszczony to i tak będzie przynosił myszki, ptaszki etc. Wbrew pozorom bardzo łatwo w łowisku odróżnić kota zdziczałego(lub półzdziczałego z gospodarstwa) od domowego. Widać to od razu po sierści. Kot domowy jest wycackany, a tamte mniej lub bardziej zaniedbane. Mój kot też zapuszcza się 2km od domu i co na to poradzić? Napewno nie chodzi sobie pospacerować... Takie już koty są. Teraz śpi obok :) Mój nosi czerwoną wstążeczkę, żeby go w łowisku nikt nie sprzątnął przez przypadek. I jakby kogoś zaswędział palec to żeby była jasna sprawa, że gość walił do domowego kota i liczył się z konsekwencjami db

Autor: Rubin  godzina: 22:24
a młody zając to nie mały ssak?? raz w życiu widziałem kotkę która w przeciągu pół godziny zatłukła 7 zajączków, nie były z jednego miotu bo różniły się wielkością, niektóre przynosiła jeszcze żywe, ale już bez szans na ratunek :(, dodam ze miało to miejsce w mieście, gdzie w tamtym okresie nie widziałem już więcej jak dwa zające na raz. kotki już nie ma i zajęcy niestety też.

Autor: rarog 72  godzina: 22:24
Witam. Mam wyrobione zdanie co do kota oddalonego od zabudowań. Choćby kot miał wstążkę z kokardką i jeszcze dzwoneczek to i tak poluje. Jeśli nie jest na "smyczy pomiędzy nogami właścicielki" to zdziczała bestia na lewiźnie i należy usunąć szkodnika. Nigdy nie odpuszczam w takich sytuacjach mimo że co do psa bywają wątpliwości to kot zawsze dostaje ołowiem.Pozdrawiam .DB

Autor: Hubert C  godzina: 22:38
Raróg 72 Uważaj z takimi akcjami bo jak odwalisz domowego kota jeszcze np na polu jego właściciela to po Tobie. Nikt z PZŁ, ani z koła nie kiwnie palcem w Twojej obronie. PZŁ będzie dbał o PR, a koło o to, żeby rolnik koła nie wykończył odszkodowaniami. Wiem bo sam przez to przechodziłem. Strzeliłem kota w lesie przy wiosce i prawie wyleciałem z koła, naszczęście kot nie miał właściciela. Od tamtej pory ustaliliśmy na walnym, że do kotów i psów może strzelać tylko łowczy i strażnicy łowieccy. Choćby dlatego, że znają łowiska jak własną kieszeń i wiedzą jaki zwierz jest czyjś, a jaki niczyj wałęsający się. db

Autor: Artur_K  godzina: 22:38
Ad Hubert C Trochę to nie fair ze strony Kolegi.... to co kot myśliwego może sobie bezkarnie chodzić i zagryzać małe zające, bażanty, kuropatwy a kot szarego obywatela nie? Z jakimi konsekwencjami musiał liczyć by się myśliwy który strzelił Kolegi kota w łowisku który wykazywał oznaki zdziczenia chociaż ma czerwoną obróżkę? Bo według mnie z żadnymi!!

Autor: Sympatyk 87  godzina: 23:09
W zeszłym roku na przedwiośniu byłem świadkiem ataku kota na dorosłego koguta bażanta (na szczęście atak ten dla kota zakończył się fiaskiem)

Autor: błażej  godzina: 23:09
Kot zaatakował psa (zwierzeta.wm.pl/Kot-zaatakowal-psa-,92254)

Autor: Hubert C  godzina: 23:24
Artur_K Myśliwy, który strzeliłby mojego lub czyjegoś kota czy psa wyfrunąłby z PZŁ aż by huczało. I czytaj ze zrozumieniem.. Gdzie ja napisałem, że strzelam do czyichś kotów czy psów? Strzeliłem kilkanaście kotów i psów, jednak wszystkie były dzikie, niczyje albo porzucone - to jest właśnie wałęsający się pies czy kot. Kot domowy zawsze będzie łaził i polował, taką już ma naturę, nie zmienisz tego. W moim kole jest uchwała WZ mówiąca o tym, że koty i psy może strzelać łowczy i strażnicy. WZ kierowało się tym, żeby nie było pomyłek. Jednak, że zawsze przyzwoitość była i jest dla mnie ważniejsza od prawa to kilka dzikich futrzaków, czy psów pojawiających się "z nikąd" wysłałem od tamtego czasu do krainy wiecznych łowów. Ta sama przyzwoitość mówi mi, żeby nie strzelać do czyjegoś psa lub kota. Jak biegają czyjeś psy po łowisku to po prostu gada się z gościem, żeby ich nie wypuszczał, albo powiadamia straż leśną. Z kotem natomiast nic nie wskórasz, bo jak pisałem wyżej kot to nie pies i będzie łaził. db

Autor: Hubert C  godzina: 23:39
Moja "bestia" nawet pomaga przy czyszczeniu broni... ;)