|
autor: Piotr Gawlicki 18-08-2025
Propaganda faszystów i komunistów ciągle żywa w PZŁ
|
Paweł Gdula, prowadzący obecnie portal "Wildmen", jak wszyscy pamiętamy redaktor naczelny organu prasowego PZŁ pod tytułem "Łowiec Polski" z czasów Lecha Blocha, od lat był wyznawcą i obrońcą najlepszego modelu łowiectwa na świecie, czyli tego, jaki wprowadzili w 1953 roku towarzysze Bierut, Cyrankiewicz i Podedworny. Nadszedł jednak koniec epoki Blocha na Nowym Świecie, kiedy PiS ustawowo wyrzucił z PZŁ całą postkomunę, a przy okazji Pawła. O tego czasu minęło już 6 lat, w czasie których Paweł pomału zaczął dostrzegać, że w tym wspaniałym PZŁ zaczyna się źle dziać, a ludzie postawieni na jego czele nie dorastają do jego oczekiwań.
Jednym z nich jest prezes NRŁ Marcin Możdżonek, którego Paweł Gdula napiętnował za wciąganie do łowiectwa polityki, między innymi negatywnymi wypowiedziami o Lechu Wałęsie. Swojemu krytycznemu artykułowi na ten temat nadał tytuł Wysoki do nieba, a głupi jak trzeba. Autor nie spodziewał się chyba, że w wśród prawie 300 komentarzy do tego artykułu, większość będzie krytyczna wobec niego i chwalić będzie Możdżonka, mieszając z błotem Lecha Wałęsę jako TW Bolka.
W sukurs Pawłowi Gduli przyszedł 5 dni później Andrzej Brachmańki z artykułem Wysoki jak brzoza..., broniąc słusznie Lecha Wałęsę i piętnując polityczne zapędy prezesa NRŁ. Zarzucił również Marcinowi Możdżonkowi, że ..."Niestety, nie czuje związku. Nie czuje jego specyfiki."... i popłynął polityczną propagandą, jakiej po 35 latach od odzyskania wolnej Polski już się nie spodziewałem.
...."Politycy zawsze stali na czele NRŁ, ale od prezesa Możdżonka odróżniała ich… Długa droga do związkowych funkcji. Żaden z nich nie wykorzystywał PZŁ do robienia kariery w polityce. Odwrotnie. Wykorzystywali swą polityczną pozycję do… Ochrony związku i łowiectwa."....
Dowodem na powyższą tezę, całkowicie chybioną, bo ani generałowie Popławski, Berling i Pietrzak, tak jak i Andrzej Gdula, nie dochodzili do funkcji prezesów przez funkcje związkowe, tylko byli politycznie postawieni na czele PZŁ. Swoją propagandową tezę Andrzej Brachmański próbował udowodnić tym, co jakoby kilka tygodni wcześniej powiedział mu ..." pewien stary warszawski nemrod"..., a wypowiedź ta miała brzmieć następująco:
"Za czasów generała Pietrzaka, było nie było pierwszego milicjanta PRL, Nowy Świat był miejscem, gdzie spotykało się dawne warszawskie ziemiaństwo. Oni uważali Związek za realizację swojej idei, bo przypominam, pomysł na monopol PZŁ zrodził się w 1938 roku, więc traktowali Nowy Świat jak miejsce towarzyskich spotkań, a generał zawsze znalazł dla nich butelkę prawdziwego koniaku.".
No to ja się pytam Kolego Andrzeju.
Czy Gen. Pietrzak, "było, nie było" odpowiedzialny za współudział w zaplanowaniu masakry robotników w Gdyni w 1970 r., to naprawdę najlepszy wzór dla polskich myśliwych?
Czy 25 lat po wojnie w latach 1969 - 1977, gen. Pietrzak jako prezes NRŁ rzeczywiście przesiadywał na Nowym Świecie z ziemiaństwem, któremu komuna zabrała majątki i pozbawiła prawa polowania na swoim?
A to "ziemiaństwo", to czasem nie kochało PZŁ powstałego w 1953 za to, że komuniści zabrali cały majątek przedwojennemu PZŁ, dobrowolnemu stowarzyszeniu towarzystw łowieckich, którego członkami nie byli myśliwi i oddali go nowemu PZŁ?
Bardzo musiało się cieszyć to "ziemiaństwo" 25 - 30 lat po wojnie, że PRL zrealizował chore pomysły faszyzującego PZŁ lat 30-tych do zmonopolizowania łowiectwa w Polsce.
Przypomnę, że ten przedwojenny PZŁ tak kochał przyszłego zbrodniarza wojennego Hermanna Göringa, że przyznał mu w latach 30-tych odznaczenie ZŁOM. Ciekawe, czy ci odznaczeni w PZŁ ZŁOMEM w ciągu 72 lat obecnego Związku, znają historię tego odznaczenia i są z tej historii dumni?
Nic dziwnego, że Pietrzak zawsze miał dla "ziemian" butelkę prawdziwego koniaku, bo dawali mu podwaliny dla ulokowania początków PZŁ w 1923 roku, co pozwoliło na obchody 100-lecia PZŁ w 2023 roku, bo "ziemiaństwo" to znalazło w monopolistycznym komuszym związku kontynuację twórczej myśli faszystów z 1938 r.
Z tym 1938 r. to się Koledze Andrzejowi też coś pomieszało, bo w roku 1994, jako poseł SLD, tłumaczył młodym posłom, że ustawę łowiecką, procedowaną wówczas w Sejmie, zaczerpnięto z projektu ustawy z roku 1937 ówczesnego PZŁ, co 28-letnia wówczas posłanka Katarzyna Piekarska wychwalała z mównicy sejmowej.
Oczywiście ani jej, a nikomu innemu, czy to w Sejmie, czy wśród myśliwych nie zdradzono, że projekt PZŁ ustawy w 1937 roku był kopią niemieckiej ustawy łowieckiej, stworzonej przez Hermanna Göringa i przyjętej wpierw w Prusach, a następnie powielonej przez hitlerowskie Niemcy ustawą z 3 lipca 1934 roku na cały kraj. Niemcy tej ustawy pozbyli się po wojnie przed rokiem 1953, ale powielili ją komuniści w Polsce w 1953 roku, a w roku 1994 postkomuniści zagwarantowali kontynuowanie tego hitlerowskiego pomysłu na kolejne 30 lat, a może i dłużej, bo nikt kto zdobywa stanowiska na Nowym Świecie nie skasuje sobie koryta.
Ziemiaństwo przedwojenne zrzeszone w towarzystwach łowieckich, a mówiąc precyzyjnie, kierownictwa tych towarzystw, marzyły o zmonopolizowaniu polowania, bo widzieli w tym władzę i koryto dla siebie.
Po wojnie, nie było żadnego "ziemiaństwa" na koniaku na Nowym Świecie, a koniak tam stawiano tym, którzy żadnych majątków nie utracili, bo ich nie mieli. Mieli za to pęd do koryta, które znali z hitlerowskiej ustawy i dawali ludziom pokroju Pietrzaka możliwości propagandowego ogłupiania myśliwych, co Kolega Andrzej kontynuował w 1994 roku i robi to obecnie takimi tekstami.
|
|
|  |

19-08-2025 16:24 | Artur Jesionowicz | Kończy Andrzej Brachmański swój tekst takimi oto słowami:
„Ale teraz, dla dobra myśliwych i łowiectwa powinien powiedzieć: Koleżanki i koledzy, dla dobra Polskiego Związku Łowieckiego rezygnuję z funkcji w Naczelnej Radzie Łowieckiej. Byłoby pożytecznie i honorowo”.
Wciąż nie tracę resztek nadziei, że ministra Paulina Hennig-Kloska doprowadzi do sprawiedliwego zakończenia postępowanie w sprawie tego, co działo się w PeZeteLe na przełomie listopada i grudnia 2023 r., a i wcześniej, a tym samym Marcin Możdżonek przestanie pełnić funkcję prezesa Naczelnej Rady Łowieckiej. | 18-08-2025 17:09 | Hupert | August, ziemiaństwo przywołał nie Pawełek, tylko Andrzejek, broniący Pawełka przed popaprańcami, którzy Bolka opluwają, a sami całą gębą korzystają z tego, że im Wałęsa otworzył Polskę na świat i komunę przepędził na cztery wiatry. Jeżeli zrobił to jako TW, to tym bardziej chwała. | 18-08-2025 15:46 | August | No proszę okazuje się, że można zripostować piszącemu Pawełkowi sensownie i co dla mnie ważne, że wybrzmiewa to jak z mojej tu po stokroć powtarzanej dla wielu bajki .
Proponował bym jednak samo nazewnictwo ‘’ziemiaństwo ‘’doprecyzować .
Dzidkowie po mieczu i kądzieli zwracali mi zawsze uwagę "ziemiaństwo" może być używane w kontekście grupy w tym i chłopstwa.
Nie jest to przydomek dla pojedynczego "ziemianina’’ który wskazywał na szlachtę zamieszkującą określoną ziemię .
Może Pawełek wskazał by przynajmniej jednego ziemianina który to sączył koniak na salonach PZŁ.
Pietrzak i prawdziwy koniak w jego barku i to za komuny .
Prawdziwy koniak pochodzi z francuskiego regionu Cognac, od którego wziął swoją nazwę. To właśnie w tym regionie, w departamencie Charente, znajdują się plantacje winorośli i destylarnie, które produkują ten szlachetny trunek. | 18-08-2025 15:15 | lelek_nowy | ZŁOM dla Göringa przeszkadzać to może komuś, kto ma to odznaczenie, choć nie musi, a reszcie to pewnie wisi. Na większe kwoty dymano PZŁ przez ostatnie 72 lata, ale to przecież masie składkowej nie przeszkadzało i chętnie płaciła i płaci. | 18-08-2025 14:53 | Lesław1 | Nie przeszkadza mi wcale że Goering dostał odznaczenie Złom, ale już przyznanie go współczesnemu ziemianinowi, który wydymał własne koło na 300 tys zł, to już lekka przesada. |
| |