DZIENNIK
Redaktorzy
   Felietony
   Reportaże
   Wywiady
   Sprawozdania
Opowiadania
   Polowania
   Opowiadania
Otwarta trybuna
Na gorąco
Humor
PORTAL
Forum
   Problemy
   Hyde Park
   Wiedza
   Akcesoria
   Strzelectwo
   Psy
   Kuchnia
Prawo
   Pytania
   Ustawa
   Statut
Strzelectwo
   Prawo
   Ciekawostki
   Szkolenie
   Zarządzenia PZŁ
   Przystrzelanie
   Strzelnice
   Konkurencje
   Wawrzyny
   Liga strzelecka
   Amunicja
   Optyka
   Arch. wyników
   Terminarze
Polowania
   Król 2011
   Król 2010
   Król 2009
   Król 2008
   Król 2007
   Król 2006
   Król 2005
   Król 2004
   Król 2003
Imprezy
   Ośno/Słubice '10
   Osie '10
   Ośno/Słubice '09
   Ciechanowiec '08
   Mirosławice '08
   Mirosławice '07
   Nowogard '07
   Sieraków W. '06
   Mirosławice '06
   Osie '06
   Sarnowice '05
   Wojcieszyce '05
   Sobótka '04
   Glinki '04
Tradycja
   Zwyczaje
   Sygnały
   Mundur
   Cer. sztandar.
Ogłoszenia
   Broń
   Optyka
   Psy
Galeria
Pogoda
Księżyc
Kulinaria
Kynologia
Szukaj
autor: Piotr Gawlicki29-09-2025
Jak zarządzać populacjami jelenia

Na portalu WILDMEN, jego redaktor naczelny Paweł Gdula, były redaktor naczelny Łowca Polskiego, opublikował artykuł pod tytułem Strzelanie do jeleni.

Już na wstępie artykułu, Paweł Gdula przeciwstawia sobie zasady selekcji i zarządzanie populacjami jeleni oraz sugeruje, że ich 10-krotny przyrost liczbowy to zasługa myśliwych. Nie wyjaśnia tych tez, a szkoda, bo wprowadzają one w błąd samych myśliwych, nie wspominając o ludziach nie powiązanych z łowiectwem, nie nie mających pojęcia co się im przekazuje.

Przez dziesięciolecia zasady selekcji PZŁ miały być drogowskazem jak zarządzać populacjami, ale w potocznym rozumieniu tego przez myśliwych, chodziło o selekcję osobniczą, bo selekcją populacyjną nie zajmował się nikt, ani PZŁ, ani koła łowieckie. Co zaś do przyrostu populacji, to taki był efekt zarządzania odstrzałem, którego wielkość definiowały i definiują nadleśnictwa w oparciu o wieloletnie plany hodowlane sporządzane przez RGLP, zaniżające liczebność jelenia, ale nie intencjonalnie, tylko z braku rzeczywistej wiedzy o liczebności, stąd odstrzał był mniejszy od przyrostu zrealizowanego, a więc populacje liczbowo rosły mimo tego, że tak jak słusznie zauważa autor, Lasy Państwowe ...."zawsze starały się dokręcać śrubę i zmuszać myśliwych do redukowania jeleni"... W tej sytuacji wyznaczanie „liczebności optymalnej” na poziomie od 2 do 6 jeleni na 1000 hektarów to opowieści z mchu i paproci, bo gdyby takie były rzeczywiste liczebności jelenia, to ich populacje by nie rosły liczbowo.

Jeżeli dzisiaj polityka zarządzania lasami będzie przechodzić rewolucję, w co nie bardzo wierzę i taktuję raczej jako propagandowe hasła Ministerstwa Klimatu i Środowiska, to nie oglądając się na rzeczywiste działania Lasów Państwowych, zarządzanie populacjami jelenia powinno przejść rewolucję, o czym mówię głośno co najmniej od 2009 roku, kiedy to NRŁ podjęła 8 września 2009 r. idiotyczną uchwałę Nr 71/2009 kompletnie oderwaną od rzeczywistego problemu, jakim było odmłodzenie się populacji jelenia do średniego wieku 3,5 roku, lecząc dżumę cholerą, czyli idąc na przeciw słusznie krytykowanemu przez Pawła Gdulę zmuszaniu myśliwych do redukowania jeleni. Odstrzał łań w miejsce byków to właśnie oznacza i w żaden sposób nie prowadzi do utrzymywania naturalnej od wieków struktury wiekowej tak łań, jak i byków oraz naturalnej struktury płci w populacjach. Pomimo tego, że powyższa uchwała już nie obowiązuje, jej duch dalej ma się dobrze w Lasach Państwowych, co potwierdzają plany roczne kół, które w przeważającej części kraju określają wyższy odstrzał łań niż byków, a przecież statystycznie płeć cieląt rozkłada się fifty - fifty.

Bardzo dobrze, że Paweł Gdula zainteresował się zarządzaniem populacjami jelenia w innych krajach. Jak czytam te opisy, to widzę, że wszędzie zarządzanie to opiera się na zasadach, do których nawołuję od ponad 15 lat, z czym autor artykułu zdecydowanie się nie zgadzał, ale może teraz zrozumiał, że to jedynie słuszna droga.

W Austrii i Niemczech, odstrzał byków to przede wszystkim szpicaki, co pozwala strzelać starsze byki niezależnie od wieku i kształtu poroża, czyli dokładnie to, co postuluję, chociaż zaraz wytłumaczył ..."Starych osobników mogą strzelić niewiele – jeśli je spotkają"... To nie jest tak, że starszych byków trudno spotkać, tylko jeżeli z planu rocznego strzela się przede wszystkim szpicaki, to do wykonania planu mało pozostaje innych byków i wykonując plan w 100%, starych strzelają niewiele, chociaż spotkać je będzie łatwiej jak u nas.

Potwierdza to przedstawiona przez Pawła Gdulę sytuacja zarządzania populacjami na Węgrzech. Chcąc zarabiać na starych i silnych bykach trofealnych, uzyskują oczekiwany efekt przez odstrzał 60 -70 procent w rocznym planie byków szpicaków. Tak, to jedyna droga, uzyskania znaczącej liczby byków starszych o rekordowych trofeach, co pozwala strzelać 20% - 30% planu w bykach łownych, czego nigdy się nie osiągnie trzymając się zasady, żeby nie strzelać byków młodych.

W tym miejscu od razu zastrzegę, że węgierski sposób zarządzania populacjami nie przystaje do tego, do czego powinniśmy dążyć w Polsce, bo realizuje cel odmienny od tego, który powinien nam przyświecać, czyli utrzymywanie naturalnej struktury wiekowej byków, w której łownymi będzie 5% - 10% populacji, a nie 20% - 30%. Osiągnąć to możemy strzelając 35% - 45% planu odstrzału szpicaków, a pozostałe 65% - 55% w bykach dowolnego wieku i bez żadnych ograniczeń wprowadzanych selekcją osobniczą. Dlatego całkowicie nie rozumiem sugestii Pawła Gduli, żeby przenieść selekcję osobniczą do kół.

Selekcja osobnicza jest absolutnie zbędna, czy to w kołach, czy jak obecnie w okręgach, bo właściwa selekcja populacyjna, właśnie przez odstrzał przede wszystkim młodzieży, pozwala strzelać również dorodne byki, bez oglądania się na ich "selekcyjność", bo takich byków będzie w populacjach po prostu dużo. To model zarządzania zbliżony do tego w Austrii i Niemczech, ale chyba rozumiem, dlaczego Paweł Gdula od tych modeli się odcina.

Wydaje mi się, że wpływ na to ma struktura własności ziemi w Austrii i w Niemczech. Nie podoba się autorowi, że tamtejsi myśliwi ..."polują w małych obwodach, ale jeśli powierzchnia majątku jest większa, a właścicielowi zależy na trofeach, to również tam mają wyniki, którymi się chwalą".... Polskie łowiectwo od 1953 roku opiera się na obwodach dużych, a minimalny obwód 3000 ha uważany jest przez Pawła Gdulę za największy sukces polskiego modelu. Stąd wymyślony propagandowy slogan "mikroobwodów" wydzierżawianych na przetargach, co miałoby nam grozić po likwidacji PZŁ, organizacji do niczego nie potrzebnej myśliwym i w żaden sposób nie zarządzający populacjami jelenia, bo jedyną rzeczą związana z tym zarządzaniem, jest uchwalanie zasad selekcji, które od dziesięcioleci okazują się porażką i ciągle sa zmieniane. Ta propaganda ma przekonywać myśliwych do obrony PZŁ, czy to w kontekście zarządzania jeleniem, czy też reformy łowiectwa w Polsce. A prawda jest zupełnie inna.

Nikt w Polsce, w tym również ja, nie postuluje łowiectwa opartego o "mikroobwody" wydzierżawiane na przetargach, a autor tego pojęcia nigdy nie zdefiniował, co dla niego miałoby być tym "mikroobwodem". Czy chodzi 11 ha, czyli średni rozmiar gospodarstwa rolnego w Polsce? Nie, to jaki jest ten "mikrobwód" wydzierżawiany na przetargu, którym propagandowo straszy się przy każdej dyskusji, kiedy jest mowa o zmianach obecnego modelu łowiectwa w Polsce?

Powtórzę po raz n-ty. Reforma rolna z 1944 roku wyklucza obecnie istnienie obwodów o powierzchniach jak w Austrii, czy Niemczech, więc jakakolwiek zmiana modelu nastąpiłaby w Polsce, nie będzie to model własnościowy taki jak w tych krajach, więc słusznych rozwiązań w zarządzaniu jeleniem w tych krajach, nie powinno się z góry wykluczać. Jakakolwiek reforma modelu łowiectwa w Polsce nie zmieni sytuacji, że obwody dzierżawione kołom będą obwodami dużymi, większymi jak średnio w krajach Unii Europejskiej i w ostateczności mogą dalej mieć min. 3 tys. ha, więc nie ma co straszyć myśliwych "mikroobwodami".

Pamiętajmy jednak, że od 35 lat żyjemy w kraju szanującym własność prywatną i zabranianie ludziom polowania na swoim gruncie, jeżeli dorobili się gospodarstw rolnych o powierzchni 150 - 200 ha i rezygnują z odszkodowań łowieckich, nie przystaje do wolnej Polski. Polowanie powinno być ich prawem, którego nie powinniśmy im ustawowo zabierać, tak jak nie zabieramy już właścicielom wielu mieszkań prawa do decyzji, kto w nich zamieszka. Taki obwód, który może jest dla Pawła Gduli "mikroobwodem" nigdy nie byłyby wydzierżawiany na przetargu i polowałby na nim właściciel i jego goście.

Powierzchnia 150 - 200 ha pola to odpowiednik rejonu/rewiru, na jaki członkowie kół zapisują się na polowanie i nic nie stoi na przeszkodzie, żeby ich właściciele, jeżeli są myśliwymi i wyrażają taką chęć, polowali tam sami, a nie z innymi członkami koła dzierżawiącymi obok obwód. Takie gospodarstwa zajmują w Polsce mniej niż 2,5% powierzchni wszystkich obwodów łowieckich. Gdyby nawet wszyscy ich właściciele byli myśliwymi, a tak przecież nie jest, to dalej 97,5% obecnych obwodów byłoby dzierżawione kołom łowieckim. Co jest złego w takim układzie?

Na koniec jeszcze kilka słów na temat zarządzania zwierzyną w Ameryce, w której Paweł Gdula opisuje trzy różne modele. Jeden z nich wyraźnie mu się podoba i wskazuje, że ten nazywany TDM można byłoby ..."dostosować do naszej rzeczywistości"... To absolutnie błędne rozwiązanie, choć podobne do tego, co w 2009 r. wprowadziła NRŁ. Oszczędzać byki, strzelać łanie i będziemy mieć trofealne byki. Po drodze autor wychodzi na przeciw Lasom Państwowym, bo akceptuje redukcję populacji jelenia, których wzrost określał dotychczas jako sukces.

Całkowicie przy tym błędnie Paweł Gdula twierdzi, że w ten sposób ..."zachowamy właściwą strukturę wieku, płci i kondycję zwierzyny".... Jaka właściwa struktura płci, jak strzelać mamy więcej łań jak byków? Jaka właściwa struktura wieku, jak oszczędzać mamy młodzież, czyli odmładzać populacje w stosunku do tych naturalnych, w których drapieżniki trzebiły młodzież? I w jaki sposób taki model gwarantować ma właściwą kondycję zwierzyny?

Myli się też całkowicie Paweł Gdula twierdząc, że ..."Pewnie nie będą tym pomysłem zachwycone osoby prowadzące biura polowań"... Wprost przeciwnie, zainteresowani trofeami myśliwi z kasą, tacy jacy odwiedzają Węgry, będą wtedy zainteresowani bykami również w Polsce. Narzekamy, że odszkodowania łowieckie mogą zabijać koła, a odstrzał jednego czy dwóch byków za duże pieniądze pomoże kołom, ale kosztem faktu, że myśliwy polski byka medalowego nie strzeli. Do tego mamy doprowadzić?

Zarządzanie populacjami jelenia musi odzwierciedlać naturalne procesy w populacjach utrzymywanych przez wieki, czyli myśliwi muszą strzelać to, co wybite przez cywilizacje drapieżniki zabijały, a nie to, co zagwarantuje im ponad naturalną liczebność trofealnych byków. Takie podejście zrozumie społeczeństwo, ale zdaję sobie sprawę, że mogą nie być nim zachwyceni myśliwy. Pokazuje to problem wilków, które mają wpływ na zmniejszanie się możliwości upolowania rogacza i redukują liczebność jelenia.

Jeżeli mamy się trzymać haseł "zrównoważonego łowiectwa", to wilk jest tego sprzymierzeńcem. Może więc przestać emanować takimi hasłami, tylko mówić otwartym tekstem, że jeżeli mamy wykonywać zadania państwa odstrzeliwując szkodliwe gospodarczo ilości dzika i jelenia, to państwo musi nam pozwolić kontrolować populacje wilka, żeby móc nie tylko z konieczności gospodarczej, ale również dla przyjemności, strzelać sarnę, jelenia, jarząbka, słonkę i kaczkę, a dzieci wychowywać po swojemu, czyli w bliskości z przyrodą i polowaniem. Jesteśmy do tego gotowi?




30-09-2025 23:47 Piotr Gawlicki Lesław, rozumiem, że czytanie ze zrozumieniem może sprawiać trudności więc wyjaśniam. W cytowanym zdaniu jest komentarz do pojęcia "mikrobwodów" wydzierżawianych na przetargach. Nic takiego nie postulowałem i nie postuluję. To co postuluję, to oddanie prawa polowania właścicielom gruntów rolnych o powierzchni 150 - 200 ha (określi liczbę ustawa), co im komuna zabrała.

Gospodarka jeleniami nie odbywa się ani na 150 - 200 ha, ani na 3000 - 10000 ha tylko w rejonach hodowlanych. Na obwodach obecnych dokonuje się odstrzału w ilościach, jakie nadleśnictwo określi w planie rocznym w oparciu o plan wieloletni przejęty przez RDLP.

Gdyby dano możliwość polowania właścicielowi na swoim gruncie 150 - 200 ha, który byłby wyłączony z obecnego obwodu, na który nadleśnictwo określa pozyskanie w planie, to każda sztuka strzelona na tym gruncie zdejmowana byłaby z planu na obwód.

Czy jeszcze coś pozostaje niejasne?
30-09-2025 23:34 Redakcja portalu IGOR, kto by to pamiętał z okresu 56 lat polowania?
Poza ścianami z trofeami, mam ich cały garaż złożonych na kupie, może zainteresują potomnych. Dzisiaj, to wystarczy mi w roku jeden byk i jedna, a koło ma w planie ok. 10 - 15 byków na trzech obwodach i trochę więcej łań, bo RDLP wymyśliła, że populacje jelenia trzeba redukować.
30-09-2025 08:50 Lesław "...Nikt w Polsce, w tym również ja, nie postuluje łowiectwa opartego o "mikroobwody" wydzierżawiane na przetargach ..." mikroobwodem dla gospodarki jeleniem jest obwód o wielkości 150-200 ha, a o takie obwody pan postuluje...
29-09-2025 23:15 I G O R Mam pytanie do szanownego autora tekstu.
Ile w swoje karierze łowieckiej strzeliłeś byków ?
Ile łań ? Ile cielaków ?

Szukaj   |   Ochrona prywatności   |   Webmaster
P&H Limited Sp. z o.o.