DZIENNIK
Redaktorzy
   Felietony
   Reportaże
   Wywiady
   Sprawozdania
Opowiadania
   Polowania
   Opowiadania
Otwarta trybuna
Na gorąco
Humor
PORTAL
Forum
   Problemy
   Hyde Park
   Wiedza
   Akcesoria
   Strzelectwo
   Psy
   Kuchnia
Prawo
   Pytania
   Ustawa
   Statut
Strzelectwo
   Prawo
   Ciekawostki
   Szkolenie
   Zarządzenia PZŁ
   Przystrzelanie
   Strzelnice
   Konkurencje
   Wawrzyny
   Liga strzelecka
   Amunicja
   Optyka
   Arch. wyników
   Terminarze
Polowania
   Król 2011
   Król 2010
   Król 2009
   Król 2008
   Król 2007
   Król 2006
   Król 2005
   Król 2004
   Król 2003
Imprezy
   Ośno/Słubice '10
   Osie '10
   Ośno/Słubice '09
   Ciechanowiec '08
   Mirosławice '08
   Mirosławice '07
   Nowogard '07
   Sieraków W. '06
   Mirosławice '06
   Osie '06
   Sarnowice '05
   Wojcieszyce '05
   Sobótka '04
   Glinki '04
Tradycja
   Zwyczaje
   Sygnały
   Mundur
   Cer. sztandar.
Ogłoszenia
   Broń
   Optyka
   Psy
Galeria
Pogoda
Księżyc
Kulinaria
Kynologia
Szukaj
autor: Janusz Kibic08-10-2025
OZD w Elblągu, czyli klasyka PZŁ

IX Okręgowy Zjazd Delegatów PZŁ w Elblągu, który odbył się 19 września 2025 roku, miał być świętem samorządności, demokracji i wspólnej troski o przyszłość łowiectwa. Wyszło jak zwykle, czyli z rytuałem, sztandarem, przemówieniami i obowiązkowym kozłem ofiarnym.

Zjazd rozpoczął się punktualnie, z pełną powagą. Delegaci, których powinno być 88, rejestrowali się, odbierali mandaty, składali podpisy i jak pokazało się ich 44 było kworum. Można było rozpocząć zjazd powołując prezydium – wszystko jak w podręczniku o sprawnym zarządzaniu organizacją. Uśmiechy oklaski, miód malina, aż do momentu, gdy jeden z delegatów – członek NRŁ z Elbląga – ośmielił się zaproponować poprawki do regulaminu obrad.

Nie przewrócił stołu, nie zażądał rewolucji, po prostu zaproponował, żeby przed głosowaniami sprawdzać kworum i zapytał, czy zapis regulaminu pozwalający przewodniczącemu wykluczać z obrad nie jest przypadkiem narzędziem do kneblowania ust. Jak się okazało, był to początek końca jego łowieckiej reputacji.

Punkt 10 regulaminu, ten święty paragraf organizacyjnego porządku, brzmiał niewinnie: „Przewodniczący zjazdu lub kierujący jego obradami może wykluczyć z obrad osoby, które swym zachowaniem godzą w powagę obrad lub je zakłócają.” W teorii – chroni powagę. W praktyce – daje narzędzie do uciszania każdego, kto zada niewygodne pytanie.

Członek NRŁ z Elbląga uznał, że taki zapis to nieco za dużo jak na środowisko, które lubi mówić o koleżeństwie i demokracji. Złożył więc wniosek o jego wykreślenie. W odpowiedzi usłyszał, że zapis jest potrzebny, bo na poprzednim zjeździe ktoś był nietrzeźwy. Logika nie do podważenia – skoro raz w historii ktoś przyszedł po kieliszku, lepiej od razu zapewnić sobie prawo do wyrzucania każdego, kto ma inne zdanie.

Potem poszło już szybko. Wniosek o usunięcie punktu 10 odrzucono – 30 głosów za odrzuceniem, 8 przeciw, 7 wstrzymujących się. Zwykła większość wystarczyła, by formalnie zakończyć debatę, a nieformalnie rozpocząć nagonkę. Bo kto w PZŁ ośmiela się podważać decyzje prezydium, ten automatycznie staje się „problemem”.

Warto zwrócić uwagę, że w momencie podjęcia tego tematu, frekwencja miała poziom godny kongresu narodowego. 45 głosów w pierwszym głosowaniu, 46 w drugim, wszyscy aktywni i zdyscyplinowani, ale o braku na obradach drugiej połowy delegatów nikt się nie zająknął. A obecni nie przyjechali przecież po to, by debatować nad budżetem czy planem działania okręgu, ale by wziąć udział w plebiscycie na temat jednego człowieka. To była prawdziwa demonstracja jedności – takiej, która pojawia się tylko wtedy, gdy trzeba kogoś symbolicznie pożegnać.

Kiedy członek NRŁ z Elbląga oświadczył, że nie będzie uczestniczył „w tej szopce”, a jego zachowanie ma zostać odnotowane w protokole – zyskał natychmiastowy status wroga wewnętrznego. Wystąpienia po nim przypominały koncert moralnego oburzenia. Delegaci jeden po drugim potępiali jego ..."nielicujące z powagą zachowanie"..., ..."policzek dla delegatów"... i ..."brak szacunku wobec zjazdu".... W ciągu kilkunastu minut cała organizacyjna wspólnota pokazała, jak skutecznie potrafi zintegrować się wokół idei potępienia jednego z własnych.

Nikt już nie wspominał o meritum – o punkcie 10, o zasadach, o demokracji. Teraz liczył się tylko ton potępienia. Nawet obecny na sali prezes NRŁ Marcin Możdżonek, który wcześniej apelował o dyskusję i dialog różnorodności poglądów, szybko dodał, że ..."takie zachowanie nie powinno mieć miejsca"... Słowa o „dyskusji i dialogu” wyparowały w oparach zgodnego oburzenia.

Zjazd dokończono w spokoju. Sprawozdania przyjęto, budżet zatwierdzono, plany ogłoszono. I choć protokół kończy się słowami o wyczerpaniu porządku obrad, to w powietrzu unosił się coś jeszcze – zapach organizacyjnej satysfakcji. Oto wspólnota pokazała, że potrafi działać zgodnie, gdy tylko znajdzie odpowiedniego wroga.

Kilka dni później członek NRŁ z Elbląga złożył rezygnację. Oficjalnie – z własnej woli. Nieoficjalnie – jak każdy, kto odważył się powiedzieć coś niezgodnego z linią prezydium, dowiedział się, że w PZŁ krytyka nie jest błędem proceduralnym, lecz przestępstwem koleżeńskim.

W ten sposób IX Zjazd Delegatów PZŁ w Elblągu przeszedł do historii nie jako forum debaty, lecz jako wzorcowy pokaz mechanizmu, w którym organizacja broni swojej jedności przez eliminację każdego, kto głośno myśli inaczej. W PZŁ, jak się okazuje, nie trzeba być przeciw łowiectwu, by zostać uznanym za jego wroga, wystarczy mieć inne zdanie.




08-10-2025 12:23 stary byk Tak jak w moim kole. To co powie ZK jest święta, nawet jak są to zwyczajne idiotyzmy. Każdy kto ma swoje zdanie jest wrogiem nr 1 i poddany zostaje ostracyzmowi.

Szukaj   |   Ochrona prywatności   |   Webmaster
P&H Limited Sp. z o.o.