DZIENNIK
Redaktorzy
   Felietony
   Reportaże
   Wywiady
   Sprawozdania
Opowiadania
   Polowania
   Opowiadania
Otwarta trybuna
Na gorąco
Humor
PORTAL
Forum
   Problemy
   Hyde Park
   Wiedza
   Akcesoria
   Strzelectwo
   Psy
   Kuchnia
Prawo
   Pytania
   Ustawa
   Statut
Strzelectwo
   Prawo
   Ciekawostki
   Szkolenie
   Zarządzenia PZŁ
   Przystrzelanie
   Strzelnice
   Konkurencje
   Wawrzyny
   Liga strzelecka
   Amunicja
   Optyka
   Arch. wyników
   Terminarze
Polowania
   Król 2011
   Król 2010
   Król 2009
   Król 2008
   Król 2007
   Król 2006
   Król 2005
   Król 2004
   Król 2003
Imprezy
   Ośno/Słubice '10
   Osie '10
   Ośno/Słubice '09
   Ciechanowiec '08
   Mirosławice '08
   Mirosławice '07
   Nowogard '07
   Sieraków W. '06
   Mirosławice '06
   Osie '06
   Sarnowice '05
   Wojcieszyce '05
   Sobótka '04
   Glinki '04
Tradycja
   Zwyczaje
   Sygnały
   Mundur
   Cer. sztandar.
Ogłoszenia
   Broń
   Optyka
   Psy
Galeria
Pogoda
Księżyc
Kulinaria
Kynologia
Szukaj
autor: Jarosław Gaweł31-01-2007
Odpowiedź do NRŁ na stanowisko GKR

Szanowni Koledzy!

Na swym wrześniowym posiedzeniu uznaliście, że sprawę zarzutów jakie skierowałem pod adresem przewodniczącego ZG PZŁ należy odłożyć do czasu rozpatrzenia ich przez prokuraturę. Jednocześnie zwróciliście się do Głównej Komisji Rewizyjnej o skontrolowanie spraw podniesionych w moim piśmie.

Z oczywistych dla mnie względów, p. Bloch uczynił wszystko, aby protokół z przeprowadzonej kontroli do mnie nie dotarł. Mimo to, dzięki uprzejmości Kolegów z Rady otrzymałem przed dwoma dniami, efekt pracy Komisji zatytułowany: „Ustalenia i wnioski z kontroli spraw podniesionych w piśmie z dnia 28.08.2006r...”.

Nie wiem kto i kiedy dokonał kontroli, której efektem jest cytowany dokument, ale znając osobiście Kolegę Gierlińskiego nie wierzę ani w jego złą wolę, ani w brak obiektywizmu. Znam natomiast niewątpliwy talent p. Blocha do mataczenia, a także manipulowania ludźmi, gdyż sam osobiście przez ostatnie osiem lat mojej pracy w Zarządzie Głównym, tego doświadczałem. Nigdy wcześniej – a pracowałem w ZG PZŁ grubo ponad dwadzieścia lat – nie spotkałem się z czymś podobnym. Jak się domyślam, jedynym źródłem informacji dla zespołu kontrolującego oraz dokumentacji, na jakiej się opierał, był przewodniczący ZG PZŁ. Nic zatem dziwnego, że polegając wyłącznie na starannie wyselekcjonowanych i „uzupełnionych” materiałach zespół kontrolny nie był w stanie ustalić rzeczywistego stanu rzeczy.

Wszystkie moje obawy i złe przeczucia dotyczące rozwoju sytuacji w PZŁ powoli się sprawdzają. Przewodniczący ZG PZŁ od lat realizuje kosztem Związku swoje partykularne interesy. Podejmuje decyzje w sposób arbitralny i zgodny wyłącznie z jego osobistymi ambicjami, a następnie poprzez manipulowanie informacjami i ludźmi, stara się wciągnąć do realizacji swych celów, najbliższych współpracowników i uzyskać akceptację Prezydium NRŁ. Terror psychiczny, budowanie sieci zależności, szermowanie obietnicami bez pokrycia i naturalna skłonność do konfabulacji, to podstawowe instrumenty jego socjotechniki. Gdyby to nie miało wpływu na stan Zrzeszenia zrezygnowałbym z pracy i zapomniał o całej sprawie. Wszak, jak nas poucza doświadczenie dnia codziennego, takie sytuacje się zdarzają w życiu publicznym coraz częściej i jakoś to wszystko pozostaje pod kontrolą opinii publicznej. Niestety Polski Związek Łowiecki nie wypracował, moim zdaniem, skutecznych mechanizmów kontroli tak chorej, wręcz zdegenerowanej władzy. Dlatego też po wielu latach obserwacji systematycznej erozji pozycji PZŁ w życiu społecznym, jej upolityczniania, osłabiania etyki i postaw społecznych, a nade wszystko dyktatorskich skłonności p. Blocha, tak szkodliwych dla naszej samorządnej organizacji, zdecydowałem się poświęcić swą karierę zawodową i osobisty spokój po to, aby podjąć próbę zwrócenia uwagi na rosnącą patologię władzy w naszym Zrzeszeniu.

Sądząc po reakcjach na moje wystąpienie, nie jestem osamotniony i liczę, że wraz z upływem czasu protest przeciwko patologii władzy w PZŁ będzie narastał i przyczyni się do uzdrowienia życia w naszej organizacji poprzez zmianę zasad zarządzania Związkiem. Ale żeby do tego doszło musimy uporać się z podstawowym problemem chwili obecnej jakim jest samodzierżawie p. Blocha i jego działanie na szkodę Zrzeszenia.

Trudno wprost się oprzeć wrażeniu, iż zespół kontrolujący uległ manipulacji do tego stopnia, że w całym szeregu zarzutów jakie postawiłem przewodniczącemu ZG PZŁ nie dopatrzył się najmniejszego nawet uchybienia! Już sam wstęp świadczy o negatywnych emocjach jakim uległ Kol. Gierliński. W swym liście z sierpnia br. nie stawiałem żadnych zarzutów GKR. Daleki jestem od wystawiania ocen naczelnym organom naszego Zrzeszenia. Wiem natomiast, gdyż byłem tego świadkiem, że pewne dziedziny pracy ZG sprawdzane były poprzez opracowane przez biuro materiały, a co za tym idzie, Komisja czerpała wiedzę np., o sytuacji finansowej ZG PZŁ „z drugiej ręki”. Najlepszym tego przykładem jest problem zabezpieczenia środków na wykup gruntu pod siedzibą związku. Twierdzenie jakie padło bodaj z ust Kol. Gierlińskiego, że środki na wykup są zabezpieczone na koncie w banku, opierało się wyłącznie na ustnym zapewnieniu głównej księgowej ZG, a nie na pobranym z banku wyciągu z konta.

Podobnie, nie stawiałem w swoim liście zarzutów Zarządowi Głównemu PZŁ, natomiast wielokrotnie podkreślałem, że wszystkie wskazane przeze mnie decyzje na szkodę Zrzeszenia, p. Bloch podejmował osobiście, bez udziału pozostałych członków Zarządu. Przypuszczam, że z inspiracji przewodniczącego ZG PZŁ napisano projekt uchwały NRŁ, w którym czytamy, iż „zebrany w toku przeprowadzonej kontroli materiał dowodowy nie potwierdza zarzutów stawianych przez autora pisma Zarządowi Głównemu PZŁ (sic!)”. W dalszym tekście projektu uchwały mowa jest wyłącznie o Zarządzie Głównym. Powtarzam: ja nie stawiałem Zarządowi Głównemu żadnych zarzutów. Postawiłem zarzuty p. Blochowi jako osobie, która manipulując pracami Zarządowi Głównego, osobiście i bez udziału jego członków podejmowała decyzje, które nie dość, że leżały w kompetencjach ciała kolegialnego jakim jest ZG PZŁ, to w dodatku naraziły Związek na ogromne straty finansowe. Projekt uchwały w tej sprawie jest ewidentnym obejściem głównego problemu.

Jeżeli autorzy projektu chcą, abyście Koledzy stanęli w obronie p. Blocha to niech sformułują go tak, aby nie było wątpliwości, że chodzi właśnie o jego osobę. Jeśli naprawdę chcą, abyście coś takiego uchwalili. Jeśli chcą Was w to wszystko wmanipulować…I jeszcze jedno. Jeśli (jak czytamy w projekcie uchwały), NRŁ nie potwierdza moich zarzutów, to z jakiego powodu ma czekać na wyniki prowadzonego przez organy ścigania postępowania? Jeśli wszystko jest w porządku, to na co czekać? Z drugiej strony, jeśli czekamy, to po co już teraz przesądzać sprawę? Tu jest ewidentna sprzeczność wewnętrzna.

UWAGI OGÓLNE
Rozumiem, że dokument był sporządzany w dużym pośpiechu i pod silną presją podmiotu kontrolowanego. Z tych też powodów, nie należy się dziwić, że:
- wstęp nie zawiera omówienia metody i zakresu kontroli lecz bezpośredni atak na autora listu z dnia 28.08.2006 r., czyli moją skromną osobę;
- nie wiemy kiedy i przez kogo dokonywana była kontrola, której wnioski nam przesłano;
- nie wiemy jakie dokumenty analizowano w czasie kontroli;
- nie wiemy jakie osoby składały wyjaśnienia na zadane tematy;
- w tekście unika się jak tabu nazwiska p. Blocha tak, aby sprawić wrażenie, że w świetle mego listu głównym podejrzanym jest Zarząd Główny in corpore, a nie wyłącznie jego przewodniczący;

UWAGI SZCZEGÓŁOWE
Do części p.t.:
„W odniesieniu do zarzutów dotyczących funduszu motywacyjnego”
Już sam tytuł jest dziwny. W swoim piśmie nie miałem pretensji o fundusz motywacyjny jako taki, lecz wskazałem na bezprawne przyznawanie sobie przez p. Blocha ogromnych kwot z tego funduszu.
GKR przyjmując wersję p. Blocha oraz przedstawione przez niego oświadczenia niektórych członków Prezydium NRŁ, stwierdza, że to Komisja Zakładowa NSZZ „Solidarność” przyznawała mu kwoty z funduszu motywacyjnego. (Przypominam, że jednorazowo dochodziły one do 80 tys. zł.)
Dalej, idąc zgodnie z linią obrony p. Blocha Komisja stwierdza, że Prezydium ustalało przewodniczącemu wynagrodzenie zasadnicze zaś inne składniki wynikały z regulaminu wewnętrznego.
Tymczasem, Statut PZŁ w swym przepisie nie pozostawia w tej sprawie żadnej wątpliwości. W paragrafie 111 czytamy:
„Do kompetencji Prezydium Naczelnej Rady Łowieckiej należy:
(…) 5) ustalanie wysokości wynagradzania Łowczego Krajowego – przewodniczącego Zarządu Głównego;”

Skoro Prezydium ustaliło ową wysokość to nikt nie może dodawać do tej kwoty jeszcze jakiś składników. A już z pewnością nie pan Bloch. Na marginesie, p. Bloch przyznawał sobie jeszcze 50% kwoty ustalanej mu przez Prezydium. Gdyby Prezydium istotnie chciało wprowadzić dodatki, o jakich pisze , to nic nie stało na przeszkodzie, aby umieścić stosowny zapis w uchwale. Skoro go nie było to znaczy, że nie było takiej woli. Jest rzeczą oczywistą, że przewodniczącego ZG nie może dotyczyć regulamin wynagradzania, który sam sobie uchwala! Taka konstrukcja jest absurdalna! Same oświadczenia poszczególnych członków Prezydium nie mogą być wykładnią prawa.

Jakby tego jeszcze było mało, pan Bloch bez wiedzy i zgody Prezydium wypłacał sobie ogromne nagrody! To wszystko było ukrywane do ubiegłego roku. Pracownicy, którzy o tym wiedzieli mieli nakaz trzymania języka za zębami. Teraz, gdy „mleko się wylało”, pan Bloch pozbierał od niektórych członków Prezydium oświadczenia, że rzekomo o wszystkim wiedzieli i aprobowali ten proceder. W jaki sposób owe oświadczenia otrzymał – możemy się tylko domyślać. Czy naprawdę można mieć problemy z interpretacją cytowanego zapisu statutowego? Powtarzam: p. Bloch w sposób rażący naruszył przepis § 111 statutu PZŁ, a GKR pod wpływem sugestii przewodniczącego ZG unika odpowiedzi wprost na postawione przeze mnie pytanie i rozpisuje się o zapaści finansowej, o braku podwyżek i ogromnych wyrzeczeniach pracowników ZG. Ale to nie ma nic do rzeczy! Na marginesie – jeżeli już, to opisywane dolegliwości odczuli pracownicy ZG a nie p. Bloch. Po awansie z Ciechanowa do Warszawy otrzymał wysoką podwyżkę pokój służbowy, samochód etc.

Nie jest prawdą, powtarzana za p. Blochem wersja zdarzeń, że kwotę 80 tys. zł wypłacił sobie p. Bloch w dwóch ratach. Wszyscy w biurze otrzymali jednorazową wypłatę. Owszem, była pod koniec roku druga wypłata, ale to były dodatkowe pieniądze! Nie wiem dokładnie ile p. Bloch sobie wówczas przyznał, ale wiem, że kierownicy działów otrzymali jeszcze po ok. 5 tys. zł. Znając p. Blocha jestem przekonany, że dla siebie był wielokrotnie bardziej szczodry.
Fundusz motywacyjny utworzony został w 1998 roku i wypłata, zrealizowana w roku 1999 dotyczyła tego właśnie 1998 roku. W kwietniu 1999 roku p. Bloch wezwał Kol. Hannę Krysiuk i mnie (byliśmy wówczas członkami KZ NSZZ „Solidarność”) i polecił abyśmy w porozumieniu z gł. księgową zaproponowali podział kwoty funduszu (prawie 400 tys. zł!). Po pewnych targach stanęło na tym, że powstała tabela, na szczycie której widniało nazwisko p. Blocha, z kwotą 80 tys. zł.; dla gł. księgowej propozycja wynosiła ok. 20 tys. zł.; dla kierowników działów 18 – 16 tys. zł.; dla pozostałych bodaj 8 – 4 tys. zł. Byliśmy przekonani, że w odniesieniu do przewodniczącego ZG propozycja zostanie zgłoszona na posiedzeniu Prezydium NRŁ. Było to dla nas oczywiste, że to nie my podejmujemy decyzje w sprawie wysokości nagród, gdyż nie mieliśmy do tego najmniejszych upoważnień.

Okazało się, że p. Bloch po wprowadzeniu do tabeli pewnych korekt, pieniądze te polecił natychmiast wypłacić. Także sobie! W ten sposób narodziła się bajka o tym, że nagrodę przyznała mu Hanna Krysiuk – podległy mu kierownik Działu Administracji. Ale GKR to nie dziwi. Dodajmy, że sugestia, jakoby to związek zawodowy przyznawał p. Blochowi ogromne nagrody jest sprzeczna z wcześniejszym stwierdzeniem GKR jakoby w tej dziedzinie obowiązywał regulamin wewnętrzny. Otóż regulamin wynagradzania nie przewiduje przyznawania nagród przez związek zawodowy komukolwiek! Jeszcze jedno, wiem z jakiego źródła GKR czerpała swe informacje i rozumiem, skąd się biorą tak liczne „nieścisłości” w elementarnych sprawach, dlatego prostuję, że to ja, a nie Koleżanka Hanna Krysiuk, byłem wówczas sekretarzem Komisji Zakładowej.

Ale wróćmy do tematu. Fundusz był tworzony w każdym następnym roku, ale po publikacji w „Braci Łowieckiej” na ten temat, p. Bloch przeprowadził śledztwo i rozpętał w biurze kampanię terroru pod hasłem „zdrajca jest wśród nas” (padło na Zbyszka Masłowskiego), a następnie wypłaty rozłożył na kwartały twierdząc, że; „małą łyżką też się można dobrze najeść”. Jak widać, apetyt mu bardzo dopisywał.
Prezentowane w tekście karkołomne wygibasy polegające na przeliczaniu, dzieleniu i określaniu kwot „netto” są cytatem z p. Blocha. Wielokrotnie słyszałem od niego jak można „rozmyć” wstrząsający wydźwięk kwot jakie sobie wypłacał. Określanie poborów „netto” jest także „patentem” p. przewodniczącego. Po raz pierwszy ten wybieg zastosował p. Bloch udzielając informacji na temat swoich poborów Kol. Romanowi Osińskiemu. Wówczas była mowa o tym ile przewodniczący ma „na rękę”. Pytano wówczas ile p. Bloch ma rąk? Z podobnymi „nietypowymi” analizami spotkamy się jeszcze przy okazji samochodów „Nissan Frontier”i bardzo drogimi choć tandetnymi krawatami, ale o tym potem.

Zaznaczmy, że wskutek pogłębiającego się kryzysu finansów na wynik finansowy ZG, a pośrednio na wysokie nagrody p. Blocha „zrzucają się” od pewnego już czasu, organizacje okręgowe PZŁ. Pan Bloch ściąga od nich haracz pod pretekstem dodatkowych wpłat na budowę systemu informatycznego, a także finansowania programów telewizyjnych (choć fundusz na propagandę od lat istnieje!). Tym samym realny podział obecnej składki wynosi ok. 30% dla ZG i 70% dla okręgów PZŁ. Poprawia to znacznie wyniki ZG PZŁ, a co za tym idzie także premie dla ZG PZŁ z funduszu motywacyjnego. Lwią część tego funduszu „konsumuje” p. przewodniczący.

Kończąc ten temat warto zapytać jak to jest, że podczas gdy wszyscy pracownicy ZG zostali zobligowani przez p. Blocha do założenia kont bankowych, na które przekazywane są wszystkie ich pobory on jeden otrzymuje „forsę” do ręki od głównej księgowej. Może właśnie dlatego, aby później dowolnie konfabulować na temat swoich zarobków w PZŁ? Jest wszak jeden prosty sposób sprawdzenia faktów. Wystarczy poprosić p. Blocha o pokazanie PIT-u. Jeśli nie ma nic do ukrycia powinien sam o to zabiegać.

Do części p.t.:
„W odniesieniu do zarzutów narażania PZŁ na straty poprzez zakup samochodów”
Pozwolę sobie w tym miejscu uzupełnić wiersz tytułowy, gdyż autor tekstu unika imienia i nazwiska osoby, której ten zarzut postawiłem. Otóż zarzuciłem p. Blochowi, że samowolnie kupując u swego kolegi nieprzydatne do eksploatacji w ośrodkach hodowli zwierzyny ZG PZŁ samochody marki Nisan Frontier, naraził PZŁ na bardzo poważne straty finansowe.

GKR twierdzi, że konieczność zakupu samochodów terenowych dla ośrodków hodowli zwierzyny omawiana była wielokrotnie na posiedzeniach Zarządu. Protokołowałem te posiedzenia i dobrze pamiętam jak to było. O tym jak pan Bloch „organizował” posiedzenia Zarządu opowiem przy innej okazji, teraz jedynie wspomnę, że raz w obecności jednego z członków ZG polecił mi zaprotokołować potrzebę zakupu 15 samochodów terenowych (ośrodków było 16, ale jeden z nich – „Gorlice” nie ma nawet swej siedziby, a prowadzona naturalna gospodarka nie wymagała żadnych inwestycji). Oferty zbierał ówczesny kierownik działu OHZ. Po jakimś czasie okazało się, że pan Bloch stracił nagle do kierownika Działu OHZ zaufanie (podejrzewając go – jak twierdził – o „konszachty” z krajowym dealerem) i „wziął sprawy we własne ręce”. Wiem dlaczego tak uczynił. Posiadam kopię dokumentu (w zał.), z którego jednoznacznie wynika, że autoryzowany dealer NISSANA złożył korzystną ofertę sprzedaży PZŁ trzech Nissanów Pick – Up dostosowanych do warunków naszych ohz (napęd na dwie osie, 5 – osobowa kabina, dopuszczone do ruchu na naszych drogach) za cenę 79 tys. zł za sztukę (15% rabatu). Dalsze negocjacje mogły z pewnością, jeszcze bardziej uatrakcyjnić proponowane warunki. Ale jak powiedziano, p. Bloch wziął sprawy „we własne ręce” i schował tę ofertę do szuflady. Miał bowiem całkiem inny plan.

Pewnego dnia na podwórku przy ul. Nowy Świat pojawił się jeden z egzemplarzy zakupionego od Wiesława R. samochodów „Nissan Frontier”. Wszyscy, którzy choć trochę znali się na samochodach doznali wstrząsu, a pan przewodniczący zachwalał towar starając się zastraszyć tych, którzy ośmielili się głośno coś na ten temat mówić. Oczywistości nie dało się ukryć: to nie były samochody terenowe! Ponieważ podobnie zareagowali kierownicy ośrodków, których pan Bloch postanowił uszczęśliwić tym zakupem, widząc co się dzieje wykonał prosty manewr wyciszający komentarze. Otóż wystosował do swego kolegi Wiesława R. pismo, w którym oddawał do dyspozycji „trefne” samochody i żądał zwrotu zaliczki. Załączam to pismo, gdyż wskazuje ono bardzo precyzyjnie na wady jakie posiadały sprowadzone z USA samochody. Ale na korespondencji się skończyło. Bezużyteczne samochody pozostały, sprawa „przyschła”, a ówczesny kierownik działu OHZ przestał oczywiście, pełnić swą funkcję. Można tylko się domyślać, że GKR analizując zakup samochodów nie otrzymała do wglądu tego i jeszcze jednego pisma w tej sprawie (jeżeli w ogóle jakieś dokumenty otrzymała).

Afera odżyła dopiero po publikacji materiału na ten temat w miesięczniku „Brać Łowiecka”. Pan Bloch wpadł w panikę i pozbył się czym prędzej czterech spośród 10 zakupionych samochodów, sprzedając je po znacznie niższych cenach „zaprzyjaźnionym” firmom. Jedna z nich była do tego stopnia zaprzyjaźniona i „życzliwa”, że oddała mu samochód z powrotem. Nic dziwnego, uczestniczyła bowiem w przetargu na system informatyczny. Druga wolała przekazać dotację w wysokości ceny sprzedawanego samochodu niż bawić się w komedię zakupów i darowizn. Gorączkowy handel trefnym towarem trwał jeszcze jakiś czas. P. Bloch kupował samochody za 100 tys. zł/szt.; sprzedawał za 80 tys. i jak twierdzi GKR… było to opłacalne bo zakup był kredytowany na 4 lata. Swoja drogą, po co brać kredyt jeżeli w kasie są pieniądze. W tym właśnie roku sam fundusz motywacyjny wynosił ok. 400 tys. zł! Nie będę tych „korzystnych” transakcji porównywać z przedstawioną wcześniej ofertą NISSANA, gdyż zakładam, że o tej GKR także nic nie wiedziała. Ale my już wiemy. Wie też prokurator.

Zdania zawarte w ostatniej części akapitu poświęconego zakupowi Nissanów bardzo pasują do mentalności p. Blocha. To, że płatnik VAT ma prawo do zwrotu (o ile ma sprzedaż) VAT-u jest rzeczą oczywistą, a pisanie o tym w mentorskim tonie świadczy o braku zaufania do wiedzy członków Rady. Przy zakupie samochodów przydatnych i tańszych też można było odliczyć VAT! Nie jest to zatem z pewnością zasługą p. Blocha. Idąc dalej tokiem absurdalnego myślenia p. Blocha można tylko ubolewać, że kupił tak tanie samochody ponieważ gdyby więcej za nie zapłacił, to odliczył by jeszcze więcej VAT-u!

Jak Koledzy wiecie, byłem w tym czasie bliskim współpracownikiem p. Blocha i byłem na bieżąco informowany o wszystkich operacjach finansowych związanych z tym tematem. Dopiero teraz dowiedziałem się, że kwota ze sprzedaży nieprzydatnych samochodów i zwrotu VAT-u została umieszczona na lokatach i że dało to 64 128 zł. Dlaczego informacja o tym pojawiła się dopiero teraz, a nie na przykład, w wyjaśnieniach złożonych do Policji? Dlaczego nie wiedział o tym Kolega Osiński sporządzając w roku 2000 obronę tej fatalnej decyzji? Nie mam wątpliwości kto jest autorem tego jakże „błyskotliwego” odkrycia. Naszemu geniuszowi pragnę zaproponować, aby przestał zajmować się łowiectwem, bo tu się marnuje, a zaczął na większą skalę handel bezużytecznymi samochodami. Kupując i sprzedając po niższych cenach, lokując odebrany VAT po kilku latach zdobędzie z pewnością majątek, do czego jak widać tak usilnie dąży. A może zaproponować, żeby powtórzył ten „numer” z amerykańskimi Nissanami tylko na znacznie większą skalę? Skoro tak dobrze poszło za pierwszym razem na pewno i teraz się uda i będziemy mogli handlując bezużytecznymi samochodami utrzymać nasze biuro nie sięgając po składki myśliwych! Przepraszam za złośliwość, ale trudno zachować zimną krew wobec takich …Jeszcze raz powtarzam: nie mam pretensji do GKR o to, że zamieszcza te ekonomiczne „rewelacje”, ale do autora tych wygibasów. On ma nas za idiotów!

Gdy akcja tych podejrzanie korzystnych transakcji dobiegła końca p. przewodniczący poprosił przewodniczącego GKR o ratunek. Na łamach „Łowca polskiego” pojawił się wywiad z ówczesnym przewodniczącym GKR, który tłumaczył, że pośrednik wziął wprawdzie za samochody po 100 tys. zł. za sztukę, ale nas to kosztowało nieco mniej, bośmy po drodze je wielokroć przehandlowali. Słowem, stał się cud ekonomiczny. Widząc jednak w co „wdepnął” zaraz później podał się do dymisji tłumacząc swą decyzję złym stanem zdrowia.

Po upływie około trzech lat od afery p. Bloch polecił mi sporządzić dwa antydatowane protokoły z posiedzenia Zarządu, z których miało wynikać, że zakupu tych „trefnych” samochodów dokonano kolegialnie. O dokonanym fałszerstwie poinformowałem prokuraturę w swym kwietniowym zawiadomieniu. Szczytem absurdu jest zawarte w wyjaśnieniach jakie p. Bloch złożył do Policji stwierdzenie, że samochody zostały sprzedane ponieważ nie nadawały się do górskich ośrodków ZG PZŁ. Ciekaw jestem jakimi górskimi ośrodkami hodowli zwierzyny zarządza p. Bloch? Ja znam tylko jeden – wspomniane już „Gorlice”, ale jak wcześniej stwierdziłem, ten właśnie ośrodek w ogóle nie był przewidziany jako potencjalny odbiorca samochodu Nissan - Frontier. Widać po pewnym czasie zreflektowano się i już w tekście GKR jest mowa nie o górskich ośrodkach lecz o takich, gdzie panują specyficzne warunki terenowe. To do nich owe samochody się nie nadawały. Ciekawe, jakie ośrodki i jakie „specyficzne” warunki miała Komisja na myśli?

Komisja powołuje się na opinie kierowników OHZ ZG oraz rzeczoznawcy z PZMOT. Nikomu nie trzeba tłumaczyć, że oświadczenia uzyskane na polecenie przełożonego – a tak właśnie się stało w przypadku oświadczeń kierowników OHZ ZG – nie mają żadnej wartości dowodowej.
Z treści opinii rzeczoznawcy nie wynika bynajmniej, że zakupione samochody miały wartość ponad 100 tys. zł każdy, lecz jedynie to, że przełożenie terminu płatności tych 100 tys. zł pozwoliło zaoszczędzić trochę pieniędzy. Kalkulowanie ceny zakupionych samochodów wspak (wychodząc od końca) bez porównywania z podobnymi modelami na rynku oznacza jedynie unik jaki zrobił zaprzyjaźniony (bo urzędujący po sąsiedzku) rzeczoznawca PZMOT. Na marginesie, pan Bloch ostatnio przerodził się w istnego kolekcjonera oświadczeń podwładnych sobie pracowników, a także jak widać z tekstu GKR, prezesów podległych spółek oraz członków Prezydium NRŁ w różnych bardzo „interesujących” sprawach. Posłużą mu one z pewnością do zacierania śladów jego „działalności” i wypaczania faktycznego stanu rzeczy. Ale kto da temu wiarę? Może niektórzy łatwowierni Koledzy, ale na pewno nie prokurator.

Ze znanej mi korespondencji w sprawie wynika, że umowa dotycząca zakupu samochodów została podpisana już po ich sprowadzeniu do Polski. Czy to nie był zatem zakup z drugiej ręki? Jeśli tak, to według moich ostrożnych szacunków kolega pana Blocha zarobił na każdym egzemplarzu około 50 tys. zł., ale czy tylko on? Dlaczego pan Bloch odrzucił o wiele korzystniejszą ofertę zakupu samochodów naprawdę terenowych od krajowego dealera Nissana? Jakby tego było mało, w podpisanej przez siebie umowie ze swoim kolegą Wiesławem Romanem pan Bloch zobowiązał się do zapłaty 100 tys. zł. zaliczki po czym na żądanie tegoż (w końcu czego się nie robi dla kolegi?) dodał mu jeszcze „stówę”. I jeszcze jedno: ostatni z wielokrotnie sprzedawanych nieszczęsnych samochodów został spłacony po czterech latach od chwili transakcji za… 50 tys. zł. I jak tu nie wierzyć, że wykształcenie ekonomiczne zdobyte jak twierdzą niektórzy, w WSNS po transformacji ustrojowej okazało się bezwartościowe?

Do części p.t.:
„W odniesieniu do zarzutów dotyczących zakupu albumu „Łowiectwo między kulturą a naturą”
Komisja ustaliła, że głównym celem zlecenia wykonania albumu był jubileusz 80 lecia PZŁ, a ja ustaliłem, że było to tak. Pewnego dnia przyszedł do p. Blocha jego dobry znajomy „biznesmen” i rzekł; wiesz Lechu, jest interes do zrobienia. Mam firmę, która podejmie się wydać ładny album o łowiectwie. Gaweł go zrobi, a ja zajmę się stroną „biznesową”. Gaweł zrobił swoje w przekonaniu, że partnerem ZG jest wydawnictwo „Multico”. Jakież było jego zdziwienie (podzielała je także wówczas gł. księgowa), gdy faktury zaczęły przychodzić na fundację „EKOPOL”!

GKR twierdzi, że album wydano w ilości 8 455 egz. + 210 i że go sprzedał w tym samym roku w ilości 7264 sztuk. Według mojej wiedzy wydawnictwo Multico wykonało ok. 9600 sztuk albumu w cenie około 95 zł za sztukę. Fundacja EKOPOL zaś, sprzedała Zarządowi Głównemu około 8500 sztuk albumu po 139 złotych oraz około 800 szt., w płótnie, po bodaj 159 zł. 210 sztuk (płóciennych) ZG otrzymał w prezencie. To był świetny interes fundacji. Ciekawe kto do niej należał. Piszę należał, ponieważ fundację pośpiesznie zlikwidowano, gdy okazało się że nie można będzie „przepuścić” przez nią podręcznika łowiectwa (znowu ten wstrętny Gaweł narozrabiał i nie dal zarobić chłopakom). Wiecie Koledzy na czym polega bałamutność stwierdzenia o sprzedaniu 7264 sztuk albumu już w roku 2003. Zarząd Główny rozesłał około 8000 sztuk tego wydawnictwa do zarządów okręgowych po czym obciążył je notami. Na tym polegał sukces handlowy p Blocha. Za większość nakładu zapłaciły przymuszone do tego Wasze zarządy okręgowe!

Przypominam: nikt w okręgach nie był wcześniej pytany o zgodę. Gdy ociągałem się z przygotowaniem „rozpiski” ponaglony przez wspomnianego „biznesmena” p. Bloch zrobił mi publicznie karczemną awanturę grożąc odwołaniem ze stanowiska. Ciekawe, skąd ten pośpiech? Ja wiem, a wy Koledzy się domyślacie.

Przez szereg lat ten „interes” odbijał się czkawką, a łowczowie skarżyli się ile „dostali w plecy”. Większość zarządów rozdawało albumy na prawo i lewo w formie prezentów. Niektórzy znaleźli sponsorów, którzy dokonali zakupów; inni umówili się z „Łowcem” i odzyskali w ten sposób część utraconych pieniędzy. Wiem, bo osobiście uczestniczyłem w tej „akcji ratunkowej”. Koledzy, gdyby nie pośrednictwo „EKOPOL-u” album kosztowałby około 95 złotych za sztukę. O czym tu mówić?! Tymczasem GKR powtarza „jedynie słuszną” wersję p. Blocha i stwierdza, że decyzja o zakupie albumu za 140 zł była słuszną ekonomicznie ponieważ … cena mogła być jeszcze wyższa (sic!).

Tak, to był zaiste wielki sukces, że włożyliśmy do kieszeni EKOPOL-u tylko 400 tys. zł., bowiem mogło być jeszcze gorzej. EKOPOL mógł zarobić na nas nie 400 lecz 700 tysięcy złotych. Zaiste, jeśli tak na to spojrzeć, to odnieśliśmy naprawdę duży sukces. Dzięki ci Lechu!
To, że album otrzymał wysoką ocenę doprawdy nie było zasługą p. Blocha. Nawet słowo wprowadzające musiałem napisać za niego. Dokumenty na temat roli „EKOPOL-u” w całej sprawie zostały dorobione tuż przed moim odejściem z ZG. P. Bloch polecił „skorygować” protokół z posiedzenia ZG i napisać oświadczenie na temat owej fundacji. Drugiego z tych poleceń nie wykonałem. Odbywało się to już w trakcie afery z podręcznikiem i musiałem odejść z ZG w atmosferze pomówień za strony p. Blocha. No cóż „chłopacy” nie mogli zarobić, czego p. Bloch nigdy mi nie daruje. Podręcznik poszedł do „Łowca”. Czasem myślę, że p. Bloch i jego zaprzyjaźniony „biznesmen” nie do końca zrezygnowali ze swoich planów w tej dziedzinie. Obym się mylił.

Do części p.t.:
„W odniesieniu do zarzutów dotyczących delegacji zagranicznych” oraz do części:
„W odniesieniu do zarzutu, że rynek włoski przy sprzedaży zajęcy i bażantów jest zmonopolizowany…”
Komisja Rewizyjna podaje zasady, na jakich powinno się delegować pracowników i działaczy PZŁ za granicę. Nie odnosi się natomiast do wskazanych przeze mnie nieprawidłowości. Zasady są normalne i przejrzyste, ale niestety nie wiemy, czy były one respektowane. Ja twierdzę, że nie zawsze. Niestety, z tego co jest mi wiadome i co wynika z przesłanego Wam, Koledzy tekstu, GKR nigdy nie kontrolowała dokumentacji związanej z delegacjami pana Blocha i innych związanych z nim osób, w tym pana Hromiaka. Zarówno wyjazd tego ostatniego nad Bajkał jak i wojaże obu panów po Chorwacji, dają dużo do myślenia. Obecnie pan Bloch postanowił, na przykład, promować kuchnię chorwacką w naszym kraju zakupując kilka tysięcy egzemplarzy chorwackiej publikacji. Oczywiście nie za swoje pieniądze. Chodzą pogłoski o interesach jakie obaj panowie realizują w tym kraju.

Warto, z pewnością przyjrzeć się także wyjazdom pana Blocha do Włoch w celu, jak to określa, negocjacji handlowych z panem Grupionim. Pan Grupioni jest od czasu, gdy nastał pan Bloch, praktycznie monopolistą w handlu żywymi zającami. Wysyłamy mu zające nawet wówczas, gdy realizujemy program ochrony tego gatunku w kraju. To daje do myślenia.
GKR przedstawia zestawienie na temat eksportu żywej zwierzyny, które, w pełni potwierdza moje słowa. Firma p. Grupioniego (Old Agraria) utrzymuje od lat niemal monopolistyczną pozycję na rynku. I tak otrzymała w roku 2005 ok. 90% bażantów i wszystkie wyeksportowane zające. Dodajmy, że warto byłoby się także przyjrzeć delegacjom krajowym p. Blocha.

Do części p.t.:
„W odniesieniu do zarzutów dotyczących usług remontowych przeprowadzonych w budynku siedziby ZG PZŁ”
Uwaga pierwsza: zawężono zakres moich zarzutów. W liście pisałem także o remontach na terenie kraju. Już samo początkowe stwierdzenie, że bezpośrednim powodem remontów była komputeryzacja PZŁ świadczy o tym, że Komisja nie opierała się na dokumentach lecz przyjęła wersję p. Blocha, którą przesłano z podpisem Kol. Kośli do Policji. Porównajcie Koledzy oba materiały (szczególnie strony dotyczące remontów). Uderzające podobieństwo!

Na temat prowadzonych od lat remontów GKR pisze (podobnie jak p. Bloch Policji), iż PZŁ nie jest zobowiązany stosować procedur przetargowych gdyż nie dotyczy go ustawa o zamówieniach publicznych.
Rzecz jasna, że rozpisywanie przetargu w takiej formie jaką przewiduje wspomniana ustawa jest b. trudne i chyba nikt tego nie oczekuje, że należało do każdego z planowanych remontów rozpisywać i ogłaszać w prasie przetarg. Z pewnością byłoby to niecelowe. Ale czy to oznacza, że pan Bloch może po prostu zlecać prace warte wiele setek tysięcy złotych komu tylko zechce i za ile zechce? Czy oznacza to, że nie musi analizować konkurencyjnych ofert i negocjować warunków finansowych planowanych robót? Czy wartość i zakres robót, których łączna wartość przekroczyła milion złotych, ustalać powinien w rozmowie „w cztery oczy” z wykonawcą bez jakichkolwiek konsultacji z kolegami z Zarządu i bez zasięgania stosownych ekspertyz?

GKR powtarzając wersję przesłaną przez p. Blocha do Policji twierdzi, że firma pana Kazimierza Królikowskiego rzetelnie wykonywała zlecane prace. Nikt nie neguje tego, że prace zostały wykonane rzetelnie. Ale jaki jest sens zlecać firmie spod Siedlec wykonywanie pracy w Mikołajkach czy w Mosznej na granicy Polsko – Czeskiej? Czy nie było to świadome i celowe zawyżanie kosztów? Czy naprawdę na miejscu nie było żadnego wykonawcy tak prostych skądinąd robót, który siłą rzeczy wykonałby je taniej?. Wiadomym jest, że dojazd i noclegi pracowników pana Królikowskiego w sposób bardzo znaczący zawyżały i tak wysokie koszty robocizny. Pierwszą rzeczą jaką w tej sprawie powinna zrobić Główna Komisja Rewizyjna jest porównanie poniesionych kosztów remontu Mikołajek i Mosznej z cenami usług remontowych na miejscu – w Mikołajkach i Musznej. Wiem, że nikt z Komisji niestety, tego nie zrobił.

GKR twierdzi, że że koszty mieszczą się w granicach ogólnie obowiązujących. Skąd Komisja czerpie swą wiedzę na ten temat? Proszę zwrócić uwagę, że w protokołach Zarządu znajdują się uchwały w sprawie dotacji rzędu 2 – 3 tys. zł. Dlaczego nie ma żadnej uchwały na temat zleceń remontowych, których wartość opiewała każdorazowo na co najmniej kilkadziesiąt tysięcy zł? Poza tym, dlaczego faktury opiewają zawsze na stawki maksymalne? Dlaczego nie negocjowano cen poszczególnych elementów wykonywanych prac, lecz akceptowano maksymalne stawki? Mało tego, dlaczego w Mosznej, Rożniatach i Mikołajkach przekraczano nawet te maksymalne stawki? Wzmianka o trudnych warunkach terenowych jest bałamutna.

Następne pytanie: kiedy Główna Komisja Rewizyjna PZŁ zbadała te dokumenty? O ile mi wiadomo dopiero po ich gruntownym uzupełnieniu w momencie toczącego się postępowania prokuratorskiego. Przywołanie jednej czy dwóch prac zleconych na podstawie „ustawionego” przez dział administracji na polecenie pana Blocha, konkursu ofert nie świadczy bynajmniej, o próbie zobiektywizowania kryteriów podejmowanych przez niego decyzji, lecz przeciwnie, o celowym pozorowaniu ogólnie przyjętych w tej dziedzinie procedur.
Warto także zadać pytanie pozostałym członkom Zarządu: Czy wiedzieli o tych absurdach? O ile mi wiadomo decyzje w tych sprawach, podobnie jak w wielu innych, wymagających uchwał ZG, podejmował pan Bloch osobiście, a raczej wspólnie z p. Królikowskim, poza plecami swych kolegów z Zarządu.

Do części p.t.:
„W odniesieniu do zarzutów dotyczących zakupu krawatów żakardowych”
Wszystko wskazuje na to, że także w tej kwestii GKR „skazana była” na czerpanie wiedzy jedynie od przewodniczącego ZG i jego najbliższych współpracowników. Oto dowód. Dodanie słowa „żakardowych” sugeruje wyższą jakość produktu. Koledzy, to nie są krawaty żakardowe! To można sprawdzić!

Komisja podkreśla, że pieniądze na zakup krawatów pochodziły z darowizn. Czy to znaczy, że p. Bloch mógł nimi dysponować jak swoimi? Wszak to PZŁ otrzymał darowiznę, a nie p. Bloch. Szkoda, że Komisja nie wymienia z nazwy tych podmiotów wspierających, które podarowały nam pieniądze. Jednym z nich jest TUW Concordia – ubezpieczyciel myśliwych. Wiem to, gdyż osobiście pertraktowałem w tej sprawie i uważam, że podanie sponsora jest jak najbardziej na miejscu i nie ma się czego wstydzić. Nie znam natomiast drugiego sponsora, jak stwierdzono, owej „jednej ze spółek akcyjnych” jak czytamy w tekście. Jeśli Komisja zapoznała się z dokumentacją, mineto nie rozumiem dlaczego nie podała nazw obu sponsorów? Jeszcze raz powtarzam, sponsorowanie PZŁ nie powinno być dla nikogo sprawą wstydliwą i przemilczaną. Szczególnie przez GKR! Ale wróćmy do krawatów. Według mojej wiedzy było tak: Znany nam biznesmen – specjalista od pośrednictwa w wydawaniu albumu „Łowiectwo – między kulturą a naturą” i niedoszłego do skutku interesu z podręcznikiem – przychodzi, zgadnijcie do kogo? – no tak, właśnie, i mówi: „Lechu, mam pomysł, (a jak wiesz pomysł, to rzecz najważniejsza) zbliża się zjazd może by tak coś… Mam człowieka, który sprowadza tanie krawaty. Ile masz wolnej gotówki? 100 tys. zł.? OK.! kupmy krawaty. Ty załatw gotówkę i podpisz zlecenie, a ja załatwię resztę.
Wypisano zlecenie dla firmy „krzak” z siedzibą w pewnym prywatnym mieszkaniu, gdzieś w bloku na Ursynowie. Dlaczego 1400? To proste, wystarczy 100 tys. zł podzielić na 72 zł. (taką cenę ustalili sobie panowie, żeby, jak zwykł mawiać p. Bloch, chłopacy mogli zarobić). Niestety delegatów było tylko ok. 250, a zamówić 500 krawatów po 200 zł za sztukę byłoby nadużyciem przesadnym.
Posiłkowanie się przy ocenie wartości krawatów, opinią prezesa s-ki „PZŁ Łowex”- podwładnego p. Blocha - jest bardzo mało przekonujące. . Koledzy, macie te nieszczęsne krawaty. Pofatygujcie się do sklepu z krawatami i spytajcie: ile w hurcie może być warte coś takiego. Proszę wybaczyć kolejną złośliwość, ale na miejscu „Łowex-u” trzymałbym się jak najdalej od krawatów! Kiedyś już (także przy okazji jubileuszu PZŁ) „Łowex” zabawił się w handel krawatami z fatalnym skutkiem. Panie przewodniczący, czyżby „pod ręką” nie było żadnego innego, bardziej wiarygodnego eksperta w tej dziedzinie?. Jest przecież z pewnością, jeszcze kilku podwładnych pracowników gotowych do składania stosownych oświadczeń na piśmie w zamian za święty spokój. I w dodatku noszą krawaty! I jeszcze jedno. Powraca znów kuriozalny pomysł podawania ceny netto. Wyszło z tego coś bardzo śmiesznego: 58,36 za sztukę. Jestem przekonany, że GKR nie zapoznała się ze zleceniem dla firmy „krzak”. Tam jest podana cena 72 zł (z VAT) i na dodatek z nadrukiem PZŁ. Gdzie jest nadruk? Ano był… na opakowaniach. Bez komentarza.
Ale jest okazja! P. Bloch nie wiedzieć czemu gorączkowo pozbywa się zalegających w magazynie krawatów. Znalazł zaprzyjaźnionego kupca, który skupuje je po 72 złote. Może by tak… Taka okazja się nie powtórzy! Być może odbywa się to w ramach gwiazdkowej promocji. Ten dobroczyńca płaci 72 złote (w detalu) za coś, co warte jest na moje oko nie więcej niż 20 zł (w hurcie)!

Do części p.t.:
„W odniesieniu do zarzutów dotyczących wręczania przez Zarząd Główny PZŁ koszy świątecznych w formie prezentów okolicznościowych"
Koledzy, to nie ZG wręczał kosze! Byłem przy tym! GKR na całej stronie tłumaczy zasadność wręczania koszy i prezentów. Otóż podkreślam, że nigdy nie kwestionowałem celowości wręczania upominków świątecznych różnym osobom, o ile służy to interesowi PZŁ i mieści się w granicach prawa. To jest poza dyskusją. Ale ja postawiłem p. Blochowi konkretne zarzuty. A mianowicie: na jakiej zasadzie kosze otrzymywał pan mecenas Dzidko z Olsztyna, który nie ma nic wspólnego z PZŁ? (Jeżeli już, to raczej z aplikacją adwokacką syna p. Blocha.) Dlaczego kosze otrzymuje prywatny lekarz p. Blocha? Dlaczego otrzymuje je brat p. Blocha? Czy GKR wzięła pod uwagę fakt, że kosze były wożone setki kilometrów samochodem służbowym PZŁ przez pracowników ZG PZŁ w czasie ich pracy?
Uważam, że moje zarzuty w tej sprawie, podobnie jak we wszystkich pozostałych, nie zostały należycie rozpatrzone z uwagi na warunki w jakich pracowała GKR. Jest rzeczą niemożliwą wyrobić sobie miarodajny, obiektywny osąd słuchając tylko jednej ze stron i przyjmując wyselekcjonowane i spreparowane przez nią dokumenty.

Zupełnie niezrozumiały jest akapit zatytułowany: „Obszar spraw osobistych i prywatnych przewodniczącego ZG PZŁ”.
Może warto byłoby jednak to wyjaśnić na posiedzeniuRady? Jakie to były sprawy? Tym bardziej, że na żądanie p. przewodniczącego (sic!) GKR zapoznała się i stwierdziła, że wszystko jest „ok.” Ale co jest „ok.” - tego nie wiemy.

W dalszej części tekstu najbardziej zdziwiony jestem stwierdzeniem jakobym Głównej Komisji Rewizyjnej zarzucił niewłaściwe wykonywanie zadań. Powtarzam raz jeszcze: nie kierowałem i nie kieruję zarzutów pod adresem żadnej instytucji naszego Zrzeszenia. Mam szereg uwag do rozwiązań systemowych i o tym gotów jestem dyskutować i upierać się przy swoich koncepcjach. Nigdy nie oceniałem pracy społecznych struktur PZŁ. W odniesieniu do GKR twierdziłem i twierdzę, to o czym przekonałem się współpracując z Kolegami z GKR przez wiele lat. W normalnych warunkach kontrole takie wystarczały. Obecnie mamy do czynienia z sytuacją wyjątkową. Sam się przed ponad rokiem przekonałem z jakimi mechanizmami mamy do czynienia, gdy na jedno z posiedzeń Prezydium poprosiłem gł. księgową o tabelkę z realizacją planu finansowego. Nie wyglądało to dobrze. P. Bloch zrobił mi karczemną awanturę, że wtrącam się do nie swoich spraw. Na posiedzeniu Prezydium tabelka wyglądała zupełnie inaczej. Dlatego przestrzegam przed bezkrytycznym przepisywaniem informacji dostarczonych przez przewodniczącego ZG PZŁ także na temat zrealizowania do września 90% planu finansowego. Skoro tak, to oczekuję potężnego przekroczenia planu pod koniec roku. W ostatnim kwartale roku zawsze spływa do ZG dużo gotówki z tytułu płatności za polowania i eksporty zwierzyny, a także wpływy ze spółek. To będzie istny cud gospodarczy! Tymczasem, jak słyszałem od zainteresowanych, p. Bloch ociągał się z regulowaniem faktur za magazyn „Ostoja”, na który zbierał co miesiąc pieniądze od zarządów okręgowych. Skoro jest tak dobrze to dlaczego jest tak źle? Dlatego raz jeszcze apeluję: poproście Koledzy o wyciągi z kont bankowych i lokat, a zobaczycie jak jest naprawdę.

Wracając do Komisji Rewizyjnej, to nie kierowałem pod jej adresem zarzutów lecz jedynie podawałem znane mi fakty. Protokół z kontroli systemu informatycznego na wiosnę 2005 roku schowano do szuflady. Ponieważ byłem przy kontroli obecny i sam ten protokół czytałem (jego kopię posiadam) stwierdzam, co następuje. Został on podpisany przez prof. Pawła Brzuskiego i obecnego przewodniczącego GKR – Ryszarda Gierlińskiego. Zawiera szereg negatywnych ocen na temat systemu. Zdaniem obu kontrolujących system jest zbyt kosztowny, zbyt rozbudowany i przez to b. trudny do wdrożenia. W chwili kontroli nie funkcjonował.! Ponadto stwierdzono, że parametry sprzętu nie odpowiadały specyfikacji na fakturach, a ceny niektórych jednostek były zawyżone. Tyle z grubsza. O ile wiem także prof. Brzuski dysponuje tekstem tego protokołu. Nie da się tego zamieść pod dywan, a już na pewno nie da się skwitować całej sprawy zdaniem, iż „Główna Komisja Rewizyjna stwierdza, że wdrożenie systemu informatycznego „Łowiectwo w Polsce” przygotowane było prawidłowo”.

Dalej następuje długi wywód na temat przeprowadzanych w PZŁ kontroli. Raz jeszcze cierpliwie powtarzam: żadna z wymienionych kontroli nie dotyczyła zarzutów jakie postawiłem p. Blochowi. Najwyższa Izba Kontroli zajmowała się kontrolą gospodarki łowieckiej i szkoleniami – tematami zlecanymi nam przez Państwo. Niczym innym.

Biegły rewident sprawdza każdorazowo poprawność księgowania operacji i tylko tyle. Urząd Skarbowy bada prawidłowość odprowadzania Państwu podatków – nic więcej. Tak więc, gdyby p. Bloch zakupił za pieniądze Związku fabrykę kurzu, a następnie sprzedał ją i odprowadził stosowny podatek, to żadna z wymienionych instytucji by tej operacji nie zakwestionowała…chyba, że Główna Komisja Rewizyjna.

Szanowni Koledzy!
Z przesłanych Wam materiałów wynika, że zgodnie z moimi przewidywaniami, p. Bloch chowa się za plecami swoich kolegów z Zarządu, zaś GKR poczuła się równie urażona moim wystąpieniem jak p. Bloch i działając w znacznym stopniu pod wpływem emocji, a także pod presją przewodniczącego ZG PZŁ, będąc skazana na dostarczane tylko przez niego dokumenty i wyjaśnienia, postanowiła wykazać, że w swym postępowaniu nie mam racji i że kieruję się „innymi celami”. To także jest wersja p. Blocha. Powtarzam raz jeszcze: w swoim postępowaniu kieruję się dobrem Polskiego Związku Łowieckiego. Dałem temu dostateczne dowody wycofując się z „intratnej posadki”, a także blokując skutecznie nieobliczalne pomysły p. Blocha (np. dot. likwidacji osobowości prawnej kół łowieckich czy jednoosobowego zarządzania Związkiem), a także próby narażenia Zrzeszenia na ogromne dodatkowe straty (podręcznik łowiectwa).

Przy każdym kwestionowanym przeze mnie kontrakcie pan Bloch wkoło powtarza, że nie jest zobowiązany stosować procedur przetargowych gdyż nie dotyczy go ustawa o zamówieniach publicznych. Otóż czym innym jest konieczność rozpisywania przetargu w rozumieniu ustawy o zamówieniach publicznych, kiedy to należy postępować ściśle według wskazanej procedury (terminy, tryb powoływania komisji, publiczne ogłaszanie warunków przetargu itp.), a zgoła czym innym roztropny wybór kontrahenta na zasadzie porównania konkurencyjnych ofert według jasno określonych kryteriów. Takie postępowanie, gdy mamy do czynienia z wydatkowaniem pieniędzy publicznych, jest czymś oczywistym i koniecznym. Tymczasem pan Bloch sam osobiście dobierał wykonawców zlecanych w imieniu Zrzeszenia kontraktów. Tak było w wypadku samochodów, albumu, remontów. W tym ostatnim wypadku pozorowany konkurs ofert na remont jego gabinetu uznał za wystarczający, aby przy wydawaniu kolejnych setek tysięcy złotych już nawet tego nie stosować. Wystarczyły długie rozmowy w cztery oczy z panem Królikowskim.

Od dłuższego czasu nikt nie zna danych na temat sytuacji finansowej Zrzeszenia. Już wspomniałem o tym, że p. Bloch nie przekazywał przez szereg miesięcy producentom „OSTOI” należnych pieniędzy pomimo, że pieniądze te ściągał regularnie od zarządów okręgowych PZŁ! To tylko jeden z wielu symptomów pustej kasy. Przewodniczący ZG zapewnia Was, że finanse Zarządu mają się dobrze. Skoro tak, to poproście główną księgową o przedstawienie wyciągu z konta bankowego. Przy okazji niech przedstawi dokument bankowy poświadczający zablokowane 1,5 mln zł na wykup siedziby PZŁ. Powtarzam: dowód, a nie słowna deklaracja!

Od czasu gdy pan Bloch umocnił się na swej funkcji, Główna Komisja Rewizyjna przestała pełnić funkcję organu kontrolnego Naczelnej Rady Łowieckiej. Stała się natomiast organem uwiarygodniającym decyzje pana Blocha przed Naczelną Radą Łowiecką. Ostatni tekst jest tego najwymowniejszym potwierdzeniem. Cenię uczciwość i kompetencje Kol. Gierlińskiego, ale znam warunki w jakich musi działać wraz z pozostałymi członkami GKR. Należy pomyśleć o tym, aby umożliwić kolegom z Komisji stosowne do ich rangi warunki pracy. Nie może tak być, że po przyjeździe do Warszawy czekają w przedpokojach p. Blocha na to, aż ich raczy przyjąć, a każdy tekst zmuszani są uzgadniać z nim zdanie po zdaniu.

Szanowni Koledzy,
Pragnę zwrócić Waszą uwagę, że przedstawione przeze mnie wybrane elementy „działalności” pana Blocha zasługują moim zdaniem na ich ocenę z punktu widzenia obowiązujących zasad organizacyjnych naszego Zrzeszenia niezależnie od rozpatrywania ich przez właściwe organy państwa z punktu widzenia Kodeksu Karnego. Bo czyż pan Bloch nie złamał w sposób rażący statutu Zrzeszenia wydając na album poza preliminarzem ponad milion zł., bez wiedzy i zgody NRŁ?

Czy podejmując we wskazanych przez mnie sprawach za plecami swych kolegów z Zarządu nie złamał Statutu Zrzeszenia, który mówi wyraźnie, że decyzje w Zrzeszeniu są podejmowane kolegialnie?

Czy trwoniąc związkowe pieniądze na nieprzydatne samochody, tandetne krawaty, kosztowne albumy i niepotrzebne w wielu wypadkach remonty, nie naraził PZŁ na poważne straty?

Podsumujmy: Statut ułożony zgodnie z dyktatorskimi ciągotkami przewodniczącego ZG PZŁ, a ponadto: podporządkowany Zarząd Główny; ubezwłasnowolniona i ograniczana w swym działaniu Główna Komisja Rewizyjna PZŁ; zmanipulowane Prezydium NRŁ oraz wprowadzana w błąd Naczelna Rada Łowiecka – oto efekt wieloletnich zabiegów socjotechnicznych pana Blocha. Oto aktualna sytuacja w jakiej się znajdujemy.

Obecnie, w warunkach postępującej demokratyzacji nasze Zrzeszenie, chcąc skutecznie obronić się przed atakami z zewnątrz, przed dążeniami do ograniczenia jego roli i zmiany modelu gospodarki łowieckiej w naszym kraju, powinno zdecydowanie przeciwstawić się centralistycznym, wręcz dyktatorskim rządom p. Blocha, który realizując swe partykularne, sprzeczne z interesem Zrzeszenia cele, dąży do uczynienia z PZŁ swego prywatnego folwarku.

Widoczne gołym okiem nieprawidłowości i patologie, których nie da się na dłuższą metę ukryć przed opinią publiczną, nie mogą być dłużej tolerowane, a działalność władz PZŁ musi być przejrzysta i poddana autentycznej i efektywnej kontroli społecznej. W przeciwnym wypadku pozostanie tylko ostatniemu z nas zgasić światło.

Darz bór

Warszawa, 12.12.2006




25-02-2008 18:22192326wA mówią iż cudotwórcy nie istnieją.
Jest ich wielu , bardzo wielu.
Ta sprawa będzie wyjaśniana , wyjaśniana ,wyjaśniana, wyjaśniana, wyjaśniana i wyjaśniana.
A MODEL Łowiecki ma się dobrze, ma się dobrze, ma się dobrze .Tak jak jego utrwalacze z PZPR-u, ORMO, MO, SB, UB, WP itd.
03-02-2007 22:04JegerI jeszcze w sprawie wyjazdów i delegacjii...:) Już nie pamiętam, ale w propozycji do Statutu "Lowieckiego" sugerowałem wprowadzenie zapisu, aby nasze kontakty zagraniczne (czyt. wyjazdy), dotyczyły przede wszystkim takich przedsięwzięć (konferencji itp), z których wynika jakaś wymierna korzyść dla naszej gospodarki łowieckiej. Wymiana doświadczeń, wzbogacanie swojej wiedzy i przenoszenie jej na nasz grunt - w takie "wycieczki" członków organów PZŁ warto inwestować. Podoba mi się np. prof. R. Dzięciołowski, który po każdej międzynarodowej konferencji, w której brał udział, zamieszcza sprawozdanie w ŁP. A ile było innych delegacji? W jakich celach i ile razy członkowie ZG PZŁ wyjeżdżali na nasz koszt...? O ile jesteśmy bogatsi w wiedzę po wyjazdach np. do słonecznej Chorwacji?
Trochę rozbawiło mnie zdanie z sprawozdania GKR, która pisze, że wracający z delegacji składali sprawozdanie bądź notatkę.:) Owszem, w takiej notatce można napisać, że "uczestnicy spotkania omówili żłożone aspekty gospodarki populacją szopa pracza"...:) A że zrobili to podczas imprezy łowiecko-towarzyskiej - to już inna sprawa...:))
Żartuję, ale nie chciałbym się dowiedzieć, że ktoś pojechał na safari, albo wygrzewał się na Chorwacji na mój (nasz) koszt....
DB Jeger
03-02-2007 21:29JegerTrochę się uśmiałem jeśli chodzi o ten "sponsoring" Towarzystwa Ubezpieczeń Concordia, które to Towarzystwo wyłożyło 40 000 zł na krawaty.:)Towarzystwo to obsługuje od kilku lat ubezpieczenie NW (od następstw nieszczęśliwych wypadków) myśliwych. Znaczy się - musi być poza konkurencją, skoro Zarząd PZŁ od kilku lat nie widzi ofert innych Towarzystw. Jeśli Concordia sponsoruje PZŁ kwotą 40 000 zł, to znaczy, że Towarzystwu opłaca się zrobić taki prezent, bo i tak na naszych ubezpieczeniach zarabia.:) Tak więc można powiedzieć, że te krawaty nie sponorowała Concordia, ale my Koledzy i Koleżanki, bo o tę kwotę mogła być mniejsza składka myśliwych na ubezpieczenie..:) A jak czytam w ostatniej "B.Ł" nr 2/2007 w artykule Mieczysława Teera "Manewry ubezpieczeniowe", z umowy pomiędzy PZŁ a Concordią wynika, że Zarząd Główny dostaje od Concordii 20 % zwrotu zebranej składki, czyli 440 000 zł. Hmmm, trochę nie ładnie, że Zarząd Główny w ten spsoób ściąga od Kolegów myśliwych dodatkową składkę, zakamuflowaną w umowie z Concordią....:( To przecież nasze pieniądze, a nie wspaniałomyślnej Concordii...:( No, ale pewnie Concordia wie jak zachęcić, i ile z naszych składek kupić krawatów, aby Zarząd Główny PZŁ nie widział konkurencji...:) A być może mogłoby się okazać, że inne Towarzystwo, bez prezentów na krawaty, mogło by ubezpieczać myśliwych za mniejszą składkę i na lepszych warunkach....
DB Jeger
03-02-2007 01:02RadzianNie wdając się w próbę osądzania wiarygodności wszystkich zarzutów skierowanych do L.Blocha,ponieważ jest to moim zdaniem tylko kwestia czsu jaki jest potrzebny prokuraturze,to należy zwrócić uwagę na sam fakt przełamania zmowy milcznia przez J.Gawła.Podejrzenia wobec J.Gawła,że rogrywa jakieś prywatne swoje gierki wobec L.Blocha moim zdaniem są prawdopodobne,ale nie można odmówić J.Gawłowi bardzo konkretnych opisów nieprawdłowości zdarzających się w ZG PZŁ,za kadencji L.Blocha.Jest mi bardzo przykro,że bedąc członkiem PZŁ nie mam wystarczającej wiedzy na temat zasad wynagradzania pracowników etatowych PZŁ jak również co się dzieje w sferze finansów ZG PZŁ. Pośrednio można się dowiedzieć ze sprawozdania rocznego,które jest publikowane w Łowcu Polskim,że koszty wynagrodzeń pracowników etatowych PZŁ wynoszą ponad 50% kosztów funkcjonowania związku.Jeśli chodzi o pozstałe aspekty funkcjonowania związku,to wszystko jest zapisane w statucie PZŁ, ktory został zmieniony w niewielkim stopniu do stanu poprzedniego w kwestiach,które dotyczą członków PZŁ -szeregowych myśliwych ale za to w kwestii zarządzania związkiem widać tendencje dyktatorskie,na co zwraca uwagę J.Gaweł w swoich zarzutach wobec L.Blocha.Dlatego też należy dążyć do zasadniczych zmiam w zarządzaniu ZG PZŁ,czego sygnałem jest wystąpienie J. Gawła.
02-02-2007 23:16SpringArtykol pana Gawla jest pelen pejoratywnych okreslen w stosunku do pana Blocha, niektore zacytuje; "Znam natomiast niewątpliwy talent p. Blocha do mataczenia, a także manipulowania ludźmi," , "Terror psychiczny, budowanie sieci zależności, szermowanie obietnicami bez pokrycia i naturalna skłonność do konfabulacji, to podstawowe instrumenty jego socjotechniki." Pan Gawel powinien zgodnie ze zwyczajami na forum zebrac zolta kartke, albo nawet czerwona. A na powaznie redakcja powinna wymusic usuniecie napastliwych osobistych wycieczek, a nie pytac klawiatura P. Gawlickiego, cytuje; "Czy publikacja oficjalnych stanowsik każdej ze stron konfliktu, bez słowa komentarza, jest wydaniem wyroku medialnego?" Odniose sie tylko do jednego "merytorycznego?" zarzutu i napisze, ze jesli te cholerne krawaty nie sa "zakardowe", to ja nie wysle najmniejszej nawet paczuszki panu Blochowi jak znajdzie sie we Wronkach, Zalezu lub podobnym domu wczasowym.
02-02-2007 12:40wsteczniakJager - skoro już "Komentarze" przechrzciły się w dyskusję, dam się za Twoim odniesieniem, porwać temu nurtowi.
Najbardziej mi odpowiada jak interlokutor, zanim coś napisze zrozumie ducha zagadnienia. Nie czuję się właściwym np. odpowiedać koledze, który bardzo zasadnie pyta "dlaczego w naszym zrzeszeniu istnieją w dalszym ciągu skostniałe (czytaj drogie) zarządy okręgowe..... ". Chociaż wydaje mi się, że wiem dlaczeg. Ale tylko mi się wydaje, gdyż brzydzi mnie grzebanie w ... no wiesz. Jak także wiesz, bo (i tu mi się nie wydaje) - uważnie śledzisz, kto i co w dyskusjach na forum prezentuje. Przypomnę więc tylko, iż zawsze twierdziłem, że ludzi w Związku trzeba pomieniać, przeflancować, może awansować,czy w końcu na coś "zbitego" wyrzucić. Conajmniej pogonić sędziów OSŁ, o którzych koledzy piszą .....(cudze słow cytuję) "pisać to jeszcze on potrafi, ale z czytaniem to ma wyraźne kłopoty".
Dawałem przykłady, że w KR i nie tylko, wszystkich szczebli roi się od potakiewiczów, a ktoś, kto zapyta zarząd jak smakował comber ze strzelonej (przez przew. KR) w kwietniu sarny - z góry jest skazany na szykany. Wykluczam jakiekolwiek skojarzenia.
Od początku pytam kolegów, którzy strzał z zardzewiałego Aurory
chcą oddać, kto ten "okręt" w absolutną władzę na 5 lat wyposażył?

Sympatią jestem po stronie tych, którzy chcą jasność widzieć, a widzę kolejne podchody. Jak się nie da wywrócić tego, przy tworzeniu czego było się obecnym, to metodę małych kroczków zaczyna się się uprawić z myślą nadrzędną - może tym razem dojdę do złożonego celu.
Nomenklatura -jak pisał poeta - następna, jest od poprzedniej jeszcze gorsza. Myślę, a historia to potwierdza, że dotyczy to każdego działania.
Z tych to, chociaż nie tylko, względów drażnią mnie wsteczniaka
"komentarze" z wyrokami. Nie mogę nie dodać: komentarze ! a nie
poblikacje stanowiska tej, czy innej strony.
Robiąc ogląd dat powstania dokumentów, odpowiedzi.... , nowych działów i sposobów ich prezentacji, nasuwają się i inne komentarze, ale dajmy temu pokój.
Na zakończenie tego, chcę powiedzieć,że Twoich wypowiedzi nie
odebrałem jako wyroków na cokolwiek. Jako troskę o spokój i ład w Związku - tak.


01-02-2007 21:56hart24Brawo Kolego no no oby dalej ktoś nie działał negatywnie w tej "Aferz" bąć co bąć jeszcze domniemanej.A tak naprawdę ten smrodzik powinien się w końcu dla całej społeczności Myśliwskiej skończyć.Nie inaczej to można nazwać jak perełka w PZŁ a na przeciw wieloryb!!!!































01-02-2007 21:50Jegerad. Wsteczniak
Ja np. wyroków nie feruję - od tego są sądy. Bez znajomości osób uczestniczących w sprawie, a przede wszystkim faktów, trudno jest oceniać jednoznacznie kogokolwiek. Nie znam osobiście ani Kol. Blocha, ani Kol. Gawła. Wiem jednak jak łatwo można zostać wmanipulowanym i nieodpowiedzialnie stanąć po jednej ze stron. Lektura paru tekstów, choćby pisanych przekonywującym językiem, to za mało aby ferować wyroki. Nawiasem mówiąc do Kol. Jarosława Gawła też podchodzę nieufnie. Miał taką rozległą wiedzę na temat negatywnych rzeczy, które działy się w Zarządzie, więc dlaczego tak nagle, niczym wulkan, podzielił się nią z nami? Dlaczego nie próbował dochodzić sprawiedliwości wcześniej - przy każdej sprawie z osobna, bo przecież to wszystko nie stało się tak nagle, ale trwało w czesie...??? A może było tak, że Chłopaki się popstrykali, weszli sobie na ambicję, i jeden z nich powiedział -"jeszcze tego pożałujesz"?:) Kto to wie...? Osobiście doradzałbym wszystkim wstrzemięźliwość w ocenach, bo czasami łatwo o pomyłkę... Ale i tak się cieszę, że pewne fakty (jak mnniemam) ujrzały światło dzienne. Przynajmniej człowiek zorientował się w cenach krawatów..:)
DB Jeger
01-02-2007 18:59snUznanie za odwagę dla autora,brawo!!!
Wnioski:Tylko komisarz jak w PZPN lub wziąć przykład z M. Rakowskiego "sztandar wyprowadzić".
01-02-2007 16:07wsteczniakFaktycznie - "niektórym przychodzi z trudnością" rozróżnienie
publikacji stanowiska strony, od komentarza do tej publikacji z wmontowanym w komentarz wyrokiem.

A nie lepiej było pczekać aż pojawi się pytanie " Kto jest za tym ................* ......." a pod nim wpisy ZA. Może nie tylko z Pcima.

Czyżby pośpiech przy "łapaniu pcheł" równy reakcji - spowodowany
został trafnością, neutralnego przecież, wcześniejszego spostrzeżenia ?

Pytam, nie w ramach komentarza do publikacji, lecz w ramach śpiesznego i wymuszonego anonsu.
01-02-2007 14:59Piotr GawlickiCzy publikacja oficjalnych stanowsik każdej ze stron konfliktu, bez słowa komentarza, jest wydaniem wyroku medialnego? A na którą ze stron? Chyba, że publikowanie tego, co dotychczas było skrzętnie ukrywane przezd członkami PZŁ jest tym wyrokiem, ale wówczas cofamy się do koncepcji karania posłańców złych wiadomości (daleka przeszłość) lub publikowania tylko tego co władza pozwoli (niedaleka przeszłość). A dziś należy umieć znaleźć się w teraźniejszej rzeczywistości i to niektórym przychodzi z trudnością.
01-02-2007 14:24wsteczniakKolejny raz KOMENTARZE zamieniają się w gotowe już wyroki.
Dziwić się można, że do tej pory nikt nie wpadł na genialny pomysł
(wzorem "orłów"- forowiczow z innych portali) zadania pytania:

"Kto jest za tym, że ...............* jest winien niech się wpisuje !" bo Pcim jest ZA !
* wykropkowanie właściwie wypełnić.

Kto ma wykonać spodziewany wyrok medialny na winowajcy tak skazanym -
ja nie mam najmniejszych wątpliwości. Nawet nowy "dział" w tym celu powołano.
p.s. Bardzo pszepraszam myśliwych z Pcima.
01-02-2007 12:29markyzZwiązek zawodowy w ZG PZŁ? To chyba jakas paranoja. A juz sytuacja nienomalną uznać można wplyw tego związku na wypłate pieniedzy z jakiegos tam dziwnego funduszu. Ja rozumiem ze pracuja tam ludzie na etacie ale PZŁ nie jest ukierunkowana na przynoszenie zysku. Wiec za co te premie? Bez względu to kto ma racje w tym sporze to mamy tu pewne wątki niezbicie swiadczące o niezrozumieniu powodu istnienia PZŁ.
01-02-2007 10:46Alej.....Pewnie, że trudno to wszystko obiektywnie, i to z dalekiej prowincji, ocenić ... Bo subiektywnie ... wygląda to, jednak, niedobrze ...
Bez względu na wszystkie za i przeciw ja i tak się zastanawiam po co, takiemu jak nasz, Związkowi Prezes co to, przy niemałym przecież miesięcznej pensji, 80 tys premii bierze a taki np. album, który powinien pod nasze strzechy trafić, zamiast za 90 PLN, bezpośrednio z wydawnictwa, to za 140, przez fundację, zamawia ... No nie wiem? Po prostu kol. Bloch nie jest w stanie mi tu zaimponować. Kolega Gierlińcki, niestety, również.
Nie znam intencji kol. Gawła (no bo i skąd?) ale śmiem wątpić, żeby z palca to wszystko powysysał ... Wariat by był! Na badania wysłać by go, i to migiem, należało ...

Jegera, raz jeszcze, przeczytam bo trafnie to wszystko ujął. Albo dwa razy ......

PS. Dobrze, że możemy choć kol. Gawła przeczytać i uważanie swoje, w sporze tym (a związku dotyczącym), mieć! Do niedawna było to, przecież, niemożliwe ... Obawiam się, że nasz związkowy portal (ten za nasze pieniądze!) tego wszystkiego raczej nie opublikuje ...
31-01-2007 23:58cieniasJestem przekonany, że na tzw. organy Związku nie ma co liczyć. Nie dociekając win, twierdzę, na podstawie własnych wieloletnich doświadczeń, że koniunkturalizm wśród wielu działaczy kierujących pracami "organów" jest tak daleko rozwinięty, korupcja towarzyska tak powszechna, że stracili wiarygodność. Ponadto mam szereg sygnałów, że wielu z nich pełni funkcje z nadania Kol. Blocha lub dzięki "namaszczeniu" tegoż, a selekcja prawdopodobnie, a sądząc po niektórych nazwiskach, z pewnością, dotyczyła, głównie kryterium lojalności wobec namaszczającego. Kol. Gaweł, a także inni zainteresowani, bo zdegustowani niepokojącymi sygnałami, raczej niech liczą na organy z zewnątrz. Natomiast, zauważona, przez komentujących, moim zdaniem zbyt wyeksponowana przed szereg, w stosunku np. do NRŁ pozycja Kol. Blocha przybrała od pewnego czasu karykaturalne rozmiary. Myślę, że nie czas, ani, oczekiwania na "silnych" komendantów.
31-01-2007 22:20WłodekPPrzeczytałem dość uważnie - i przedmiotowy protokół GKR i pismo kolegi Gawła. Trzeba niestety stwierdzić, że protokół GKR w wielu kwestiach jest lakoniczny. Na wstępie protokółu brakuje zdecydownie danych formalnych (o czym pisze też kolega Gaweł): nazwiska kontrolujących, daty i miejsca kontroli, kto udzielał wyjaśnień, jakie dokumenty Komisja widziała, a jakich nie, itp. Brak jest stwierdzeń typu: z kim i kiedy negocjowano ceny; ustnie, czy pisemnie; kto robił to z ramienia ZG; jakie cenowo i jakościowo były odrzucone oferty; itp. Bez nich protokół nie jest niestety całkiem wiarygodny i wygląda jakby napisany był trochę "na okrągło". Kolega Gaweł jest zdecydowanie bardziej szczegółowy i przez to wydaje się wiarygodniejszy.

PS. Ciekawe, czy kiedyś w końcu dowiemy się ile zarabia(ł) przewodniczący ZG?
31-01-2007 21:38JegerJa myślę, że poczytać można, ale nie podoba mi się, że cała sprawa zaczyna przypominać kłótnię chłopów na targu bydła... Czyli że uczestnicy emocjonalnie zaangażowani w tę sprawę próbują krzykiem zjednać sobie obserwatorów zajścia. Dobrze się jednak stało, że cała ta "afera" przybiera postać publicznej rozprawy. Szary członek PZŁ na tym skorzysta, bo do tej pory miał mgliste pojęcie co w ogóle robią nasi Koledzy w tzw. Warszawce i na czym polega Ich rządzenie. Nie podoba mi się jednak, że to mnie - szarego członka - ktoś próbuje przekonać do swoich racji i we mnie widzi sędzego. PZŁ w końcu to nie sztuka teatralna, abym to ja miał oklaskami decydować, czy coś mi sie podoba, czy nie. Po to są wewnętrzne organa kontroli, po to płacę składki, po to wybieram Kolegów na wg. mnie właściwe funkcje, abym mógł nacieszyć się przyrodą i popolować bez zmartwień. I dlatego wkurza mnie, jak coś "na górze" nie gra, bo ja do łowiectwa dokładam, a "góra" przecież z tego żyje. Więc kto powinien mieć więcej zmartwień, aby wszystko w naszym Związku grało - ja czy "góra"...?
Są sprawy, które mnie przerażają.... Wyskość premii, podarki, niejasne sytuacje z zamówieniami itp. 80 tys. złotych premii... Być może dla Warszawki to pestka, ale są Koledzy renciści czy emeryci, którzy z trudem opłacają składkę na PZŁ....:(( I jak sobie pomyślę, ile takich z trudem opłaconych składek złożyło się na premię dla Kol. Blocha...:( Czy my jesteśmy Orlenem, aby było nas stać na takie premie...? I żeby jeszcze podstawy przyznawania takich premii były aż tak zagmatwane...??
Protokół GKR nie był protokołem niezależnego organu, ale referatem w obronie Kol. Łowczego Blocha. Komisja Rewizyjna powinna być zawsze nastawiona "anty" w stosunku do organu kontrolowanego, a nie przyjacielsko. Jednym słowem - powinna zawsze szukać dziury w całym. Jeśli GKR pisze referat w obronie organu kontrolowanego, używając przy tym wielu zwrotów pokazujących z kim "trzyma stronę", to coś jest nie tak. GKR powinna stwierdzić suche fakty, a nie angażować się emocjonalnie po jednej ze stron konfliktu, bo to kiepsko świadczy o jej niezależności i chęci poszukiwania prawdy. Przyznaję też rację, że z tekstu GKR nie wynikało, że przeprowadziła kontrolę. Tzn., że choć trochę SAMA szperała w papierach, czegoś szukała, coś chciała wyjaśnić... Mam wrażenie, że już na początku GKR założyła sobie, że wszystko jest OK, a potem tylko to uzasadniła... Szkoda, bo zarzuty Kol. Jarosława Gawła aż się proszą o bardziej wnikliwsze potraktowanie sprawy (o nasze pieniądze przecież tu chodzi)...
Hmmm, życie toczy się dalej, poczekajmy na ustalenia prokuratury. Ja jednak już wyrabiam sobie zdanie na pewne sprawy, bo jeśli coś jest nawet zgodne z prawem, to ja nie muszę się z tym zgadzać... Pieniądze można przepuszczać także zgodnie z prawem....
DB Jeger
31-01-2007 19:18K^ale^BWitam
Jestem zwykłym "szaraczkiem" ale jak to czytam to....Nie podejrzewam kol. Gawła o sfiksowanie, wywody ma nad wyraz logiczne. Jeżeli 1% zarzutów to prawda to powinien być to sygnał do podjęcia działań przez NRŁ. Kolego - brawo za odwagę! Jestem z Tobą. A tak na marginesie - dlaczego w naszym zrzeszeniu istnieją w dalszym ciągu skostniałe (czytaj drogie) zarządy okręgowe nie odpowiające nowym podziałom administracyjnym?? I to finansowane z naszych pieniędzy?
DB
31-01-2007 18:32ANDYJasiu, gdzie był - tu i teraz . Był list , było info o przeszukanu i zabraniu dokumentów do kontroli, trzeba było poczekac - majac w szyldzie - forum członków PZŁ ( !!!!!) . Niestety powstał nowy banner na stronie głownej i 'nowy' list do redakcji . Nie bardzo wiem w jakim celu - nauczyc się na pamięc!. Nie wystarczy poczekać na informacje od prokuratury ? A w konsekwencji , sądu?
31-01-2007 18:08wsteczniakCoś takiego jak opracowanie wydane pod egidą Głównej Komisji Rweizyjne PZŁ jest dokumentem statutowego ciała. W dokumencie tym podano, że kontrole dzialalności ZG PZŁ przeprowadziła NIK, GKR, Rewident prawomocny i Urząd Skarbowy.
Pod tym widnieje podpis Przew. GKR mgr inż Ryszarda Gierlińskiego.
Jako szary czonek tego Związku czytałem wystąpienia kol. Gawła i Masłowskiego. Czytałem protokoł GKR i czytam "odpowiedz......" kol. Gawła.
Widać tu walkę. Zbyt wiele zagadnień ze sobą nie koresponduje w stopniu minimum poważnym np.wątek krawatów. Nie mam podstaw do własnego przesądzenia o winie którejkolwiek ze stron. Nie chcąc ulegać czyimkolwiek sugestiom, poczekam na zakończenie sprawy przez wyspecjalizowane i do tego powołane organa. Tłumiąc uleganie jakimkolwiek zdziwienia, olśnienia, czy tp. uczuciom.
Sobie - spokój zaleciłem, jeszcze raz wspominając, że to i ja wyglosowałem (!) danie władzy absolutnej "od zjazdu wyborczago - do zjazdu kończącego kadencję".
Zastanawiam się też - gdzie wtedy był www. łowiecki
31-01-2007 14:42robert82Przeczytałem i jestem....przerażony ! To przecież kolejna afera wagi chociażby"przyszedł Michnik do Rywina". Nie możemy pozwolic by tak dalej było.

Szukaj   |   Ochrona prywatności   |   Webmaster
P&H Limited Sp. z o.o.